RetroAge Recenzja, Nintendo64 Duke Nukem 64
RecenzjaNintendo64

Duke Nukem 64

Loading

„It’s time to kick ass”…

Duke Nukem już od kilkunastu lat na dobre wyrobił sobie swoje własne miejsce w środowisku gier. Pierwsze części miały postać prostych platformówek, aby w połowie lat dziewięćdziesiątych na dobre wkroczyć w 3D i tym samym podbić serca setek tysięcy graczy na całym świecie. Duka można kochać albo nienawidzić i jedyne co jest pewne w jego przypadku to fakt, że nie można przejść obok gier z jego udziałem obojętnie.

Duke Nukem to podręcznikowy przykład faceta od brudnej roboty. Wysyłany do najtrudniejszych zadań z którymi goście z Mission Impossible z pewnością by sobie nie poradzili. Wielki, potężnie zbudowany blondyn, nie stroni od cygar, sterydów i towarzystwa panienek lekkich obyczajów. Nie przebiera w słowach, a tym bardziej w środkach dzięki którym osiąga swój cel. Na każdym kroku rzuca siarczystymi tekstami i zdawać by się mogło, że jego jedyna zaletą jest patriotyzm. Duke niejednokrotnie podczas gry podkreśla swoje amerykańskie pochodzenie do tego stopnia, że niemal można uznać go za synonim skrótu USA.

Fabuła gry jak w każdej części tej serii jest wręcz banalna. Inwazja obcych na ziemie doprowadziła do sytuacji, gdy głównodowodzący obroną musieli podjąć drastyczne kroki w celu uratowania naszej planety. Najnowsza broń zarówno konwencjonalna jak i atomowa nie może równać się z tym czego może dokonać Duke Nukem. Wkraczamy więc do akcji, aby boleśnie skopać tyłki przybyszom z kosmosu.

Przyjdzie nam odwiedzić całą masę najróżniejszych lokacji w których zalęgli się obcy. Cel jest jednak jasny – przeć do przodu i wytłuc wszystko, nie dając się samemu przy tym zabić. Jedyna atrakcja prócz strzelania jaką przyjdzie nam znaleźć to przełączniki, które odblokowują schowki lub przejścia do dalszych części poziomu. Czasem na naszej drodze staną też drzwi, wymagające do otwarcia specjalnej karty którą trzeba odnaleźć. Nie jest to jedna żaden problem i z pewnością zbytnio nie odciąga od walki. Strzelamy wiec często, a trup ściele się gęsto. Aby się nie nudzić twórcy wręcz naszpikowali poziomy ukrytymi miejscami w których znajdziemy bonusy pomagające nam w walce z kosmitami. Dodatkowe magazynki z amunicją, energia, apteczka, pancerz, noktowizor czy jet pak to sprzęt służący tylko jednemu – ma za zadanie ułatwić i uprzyjemnić dokonywanie rzezi na obcych. Jak widać rozgrywka nie jest skomplikowana i nawet niezbyt rozgarnięty gracz szybko pojmie, że ma za zadanie po prostu celnie strzelać bo to jest najważniejsze.

Duke Nukem 3D bo tak pierwotnie nazywała się gra, ukazał się na komputery klasy PC gdzie odniosł ogromny sukces. W związku z tym 3D Realms zdecydowano się dokonać konwersji na konsole. W wersji dla konsoli N64 zaszło parę istotnych zmian. Pierwsza i najważniejsza informacja to niestety cenzura. Panowie z Nintendo wymusili na 3D Realms taką właśnie decyzję, więc na nic rwanie włosów z głowy – nie ujrzycie w tej wersji golizny tak jak na innych platformach. Przez wielu uwielbiany poziom „czerwonych latarni” (Red Light District) w którym to akcja częściowo rozgrywa się w klubie nocnym został zastąpiony przez sklep z bronią (Gun Crazy).
Teksty są mniej siarczyste i nie usłyszymy wielu z ulubionych i najbardziej hardcorowych powiedzonek Duka. Kontrowersyjne sterydy zostały zastąpione przez witaminki (Vitamin X). Dobrze że pozostawiono graczom chociaż możliwość destrukcji otoczenia. Można niszczyć i rozwalać do woli. Maniacy maksymalnej wyżywki mimo wymienionych kilku powyższych wad, nadal będą mogli zniszczyć w toalecie pisuar czy też porozbijać drogocenną porcelanę.
3D Realms postarało się jednak w jakiś sposób zrekompensować posiadaczom Nintendo 64 cenzurę. Na plus wyszły zmiany dotyczące uzbrojenia „atomowego księcia”. Z arsenału zniknęły co prawda RPG, Chain-gun Cannon, Devastator i beznadziejny Freeze Thrower, ale zamiast nich będziemy mieli okazję używać 5 nowych broni: Grenade Luncher, Dual SMG, Microwave Expander, Missile Luncher i Plasma Cannon. Nowe wyposażenie jest naprawdę o niebo lepsze i morduje się za ich pomocą naprawdę wyśmienicie. Nie ma sensu opisywać zasad działania każdej z broni, trzeba samemu spróbować zgładzić kilku obcych, aby ocenić że nowy arsenał bije na głowę ten z wersji podstawowej.

Z ciekawostek można wspomnieć o rozgrywce multiplayer, która umożliwia walkę do 4 graczy jednocześnie na podzielonym ekranie oraz o trybie kooperacji pozwalającym dwóm osobom na wspólną grę w główny wątek fabularny gry.

Gra ma jedną ogromną wadę, która potrafi doprowadzić do szaleństwa nawet najwytrwalszych graczy. Zapisywanie stanu gry jest możliwe dopiero po zakończeniu danego poziomu. Przejście bez popełnienia błędu jest naprawdę trudne i czasem wystarczy choćby głupia pomyłka w postaci przypadkowego wystrzelenia granatu, aby zacząć level od początku. Problem narasta wraz z kolejnymi planszami, które nie dość, że są coraz większe to jeszcze poziom trudności stale rośnie. Zawziętych fanów Duka pewnie to nie zrazi, ale niedzielni gracze z pewnością dość szybko się zniechęcą.

Mimo że w Duke Nukem 64 nie mamy do czynienia z grafiką 3D z prawdziwego zdarzenia i bliżej mu do Doom’a niż do Quake’a, to jednak oprawa wizualna prezentuje się naprawdę świetnie. Najbardziej rzuca się w oczy to, że tekstury są rewelacyjnie rozmywane podczas zbliżeń kamery i nie będziemy mieli okazji oglądać obrzydliwych powiększonych pikseli jak to miało miejsce w wersjach na PC czy PSX. Pod tym względem konwersja dla Nintendo 64 bardzo się wyróżnia i zasługuje na dodatkowe punkty przy ocenie grafiki. Animacja poruszania się jest płynna i nie zwalnia nawet na moment. Oczywiście jak już wspomniałem nie jest to w pełni gra 3D i użycie grafiki bitmapowej niestety pociąga za sobą pewne niedogodności. Trzeba się liczyć z tym, że ruchy przeciwników pozostawiają trochę do życzenia bowiem są ograniczone ilością klatek animacji jaką przewidzieli nam graficy z 3D Realms. Otoczenie raczej nie należy do szczególnie dopracowanych, ale obiekty które przyjdzie nam podziwiać, mimo że nieskomplikowane to przyciągają uwagę bo jest ich naprawdę sporo. Najważniejsze że są różnorodne, a większość z nich jest zabawna lub na tyle intrygująca że przyciąga uwagę gracza w mniejszym lub większym stopniu. W ten sposób gra nie pozwala się nudzić i chętnie zagląda się w każda przysłowiową dziurę by znaleźć choćby zwykłą gazetę z podobizną Duka na okładce.

Dźwięk zawsze był mocną stroną Duke Nukem, ale w przypadku wersji dla konsoli Nintendo 64 po raz kolejny dała o sobie znać mała pojemność kartridża. Muzyki jest mało i praktycznie oprócz motywu przewodniego na stronie tytułowej oraz kawałków podczas przerywników między planszami, dane nam będzie posłuchać błogiej ciszy. Szkoda, bo można było chociaż wrzucić kawałki w wersji midi znane z wersji PC. Bez muzyki w trakcie rozgrywki Duke Nukem 64 niestety bardzo wiele traci i nawet świetne odgłosy potworów i teksty Duka nie są w stanie zatrzeć złego wrażenia wywołanego brakiem ścieżki dźwiękowej.

Duke Nukem wciąż rządzi. Bez różnicy czy obetną mu muzykę czy cokolwiek innego. Nie da się wygryźć żadnej nowszej grze, bowiem ma swój własny specyficzny klimat, którego inne tytuły mogą mu pozazdrościć. Duke nadal wyrzyna w pień obcych wspierając się przy tym sporą dawką humoru co gwarantuje dobrą zabawę każdemu prawdziwemu psychopacie. Podsumowując jednym zdaniem – gra powinna znaleźć się obowiązkowo w posiadaniu każdego fana gier FPP.

Ocena ogólna

Duke Nukem 64

NINTENDO 64

Grafika
80%
Dźwięk
60%
Grywalność
100%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.