RetroAge Recenzja, 3DS My Nintendo Picross: The Legend of Zelda – Twilight Princess [eShop]
Recenzja3DS

My Nintendo Picross: The Legend of Zelda – Twilight Princess [eShop]

Loading

Jeszcze rok temu słowo “Picross” było dla mnie zagadką. Dopiero, gdy poznałem szanownego naczelnego RetroAge, który zaprezentował mi na festiwalu Dawne Komputery i Gry swoją grę na małe Atari Antic Picross 2 dowiedziałem się, że są to po prostu obrazki logiczne. Znałem ten rodzaj rozrywki z dawnych czasów w wersji analogowej, czyli obsługiwanej ołówkiem na papierze. Pomysł przeniesienia do cyfrowego świata tego rodzaju łamigłówki, znacząco zwiększa przyjemność płynącą z rozwiązywania kolejnych zadań.

Na konsolach Nintendo za regularne wykonywanie prostych zadań zbierałem punkty, za które mogłem później kupić w specjalnym sklepiku tematy i inne drobiazgi na mojego 3DS’a. Gdy piszę te słowa najdroższym produktem jest gra My Nintendo Picross: The Legend of Zelda: Twilight Princess. Jeden temat to wydatek rzędu 200 wirtualnych punktów, a ta produkcja wymaga zebrania aż tysiąca. Zanotowałem w kalendarzu zadania, zbierałem punkty i po dwóch miesiącach udało się uzbierać wymaganą kwotę.

Na początku profilaktycznie wyjaśnię, co to są te obrazki. Mamy kratki, naokoło których zanotowane są cyferki i na podstawie tych cyferek trzeba ustalić, które pola będą wypełnione, a które pozostaną puste. Cyferki oznaczają ile kolejnych pół ma w danej linii zostać wypełnionych. Zadaniem gracza jest takie wypełnianie pól, aby to, co w kolumnach zgadzało się z tym, co jest w rzędach, a na koniec w nagrodę będzie można zobaczyć rozpikselowaną grafikę. Brzmi prosto? W przypadku niewielkich tabelek jest prosto, ale wraz ze zwiększaniem “tabelek” robi się coraz ciekawiej.

Na ekranie startowym są do wyboru trzy opcje: Picross, Mega Picross oraz Micross. Każda kolejna dodaje coś nowego, aby jeszcze mocniej rozruszać szare komórki. Podstawowy tryb działa tak, jak opisałem powyżej – to klasyczna wersja gry. W przypadku Mega pojawia się dodatkowe utrudnienie, bowiem niektóre wiersze lub kolumny są połączone. W przypadku takich połączonych linii cyfry oznaczają sumę sąsiadujących pól do wypełnienia. Zdecydowanie więcej wyobraźni potrzeba do rozwiązywania tych zagadek. W ostatnim trybie mamy do narysowania jeden ogromny obrazek. Aby tego dokonać został on podzielony na sporo mniejszych kawałeczków, które wypełniamy jeden za drugim.

Na każdy obrazek jest ustalony czasowy limit wynoszący godzinę. Na szczęście limit dotyczy jedynie dodatkowej nagrody. Za ukończenie zadania w tym terminie obrazek zostanie pokolorowany, a dodatkowo będzie można udostępnić go na profilu MiiVerse. Gdyby 60 minut okazało się zbyt krótkim okresem nic nie stoi na przeszkodzie, aby nadal walczyć z rysunkiem. W grze znajduje się także możliwość włączenia automatycznej korekty, która w przypadku błędnego kliknięcia poinformuje nas o popełnionym błędzie. Oczywiście nie ma nic za darmo i każde takie potknięcie powoduje ograniczenie wspomnianego wcześniej limitu.

Przez grę prowadzi nas Midna, jedna z ważniejszych postaci z “dużej” Twilight Princess. Po przejściu samouczka pojawia się ona coraz rzadziej, jednak miło nawiązuje do wspomnianego tytułu. Grafika w grze jest czytelna, co w przypadku łamigłówek jest sprawą kluczową. W przypadku bardziej złożonych obrazków granie stylusem na mniejszej wersji 3DS może powodować błędne kliknięcia, ale gra wspiera także używanie przycisków. Zarówno tła jak i muzyka także związane są z dużymi Zeldami, co powinno dla fanów serii z pewnością będzie dodatkową zaletą.

Zelda Picross nie jest aż tak rozbudowana jak inne tego typu łamigłówki dostępne na przenośnych sprzętach od Nintendo. We wspomnianych wcześniej kategoriach można w sumie znaleźć prawie 150 łamigłówek, co jest jednym z niższych wyników. Dodatkowo, część obrazków w dwóch pierwszych trybach się powtarza, co może powodować, że pamiętając jak wyglądają niektóre obrazki wcale nie będzie tak trudno w wersji Mega, jak można by się spodziewać.

Przed oceną przypomnę, że gra jest dostępna jedynie za punkty, które przy odrobinie cierpliwości można zbierać bez ponoszenia żadnych kosztów. To pierwszy plus. Kolejną zaletą jest oprawa audiowizualna. I to by było na tyle zalet. Kilka trybów wprowadza pozory rozbudowania, jednak jest to jedna z krótszych produkcji Picross. Warto po grę sięgnąć moim zdaniem tylko w dwóch przypadkach: gdy nie ma już na co wydawać punktów oraz chcąc sprawdzić jak to się gra w obrazki logiczne. Fani Zeldy, chcący znać wszystkie gry z tej serii mogą oczywiście dopisać trzeci – kolekcjonerski powód.

Ocena ogólna

My Nintendo Picross: The Legend of Zelda – Twilight Princess [eShop]

3DS

Grafika
70%
Dźwięk
70%
Grywalność
50%

Autor

Komentarze

  1. Coś mi się tu nie zgadza… przeszedłeś ten tytuł, że piszesz że jest krótki? Ja go wymasterowałem, mam 30godzin… jest też to mój pierwszy Picross i był świetny, napewno lepszy od darmowego też Pokemon Picross, który ma starszą, mniej ciekawą oprawę wizualną i system za bardzo zbudowany na pokemonach – ich właściwości, zbieranie itd.

    Tu Mamy darmową gre, ze ścieżka dzwiękową z Zeldy, z obrazkami z Zeldy… fajna, miła, przyjemna produkcja. Punkty które się zbiera w klubie Nintendo same wpadają dosłownie za nic. Gra jest po prostu darmowa dla użytkowników konsol Nintendo. Jestem mega zadowolony z tej gry i jako Picross na start polecam bardzo.

    Zwykłych Picross’ów na Nintendo 3DS wyszło już chyba 7części, każda jest po 20zł – nie wiem ile tam jest leveli, czym się różnią, czy mają jakąś inną mechanikę, może rozbudowaną? Dla początkujących polecam Picross: The Legend of Zelda – Twilight Princess.

    Boli mnie ocena za grywalność. Grafika i muzyka nie są jakieś wybitne / bo to tło do gry logicznej. Oprawa jednak z Zeldy TP bardzo mi się podobała, dźwięk Zeldowy też… ale grywalność to dla mnie 9, jeśli nie 10… mnie gra po prostu wciągnęła. Może nie lubisz gie logicznych? Mi w takie najlepiej gra się właście na handheldach Nintendo.

    1. Nie rozwiązałem wszystkich zagadek, a porównanie ilości oparłem na suchej ilościach obrazków w różnych wersjach. Pokemon Picross tez jest darmowy, a obrazków więcej. Wszystkie Picrossy dla których znalazłem sumę obrazków mają ich więcej niezależnie od tego czy darmowe czy płatne.

      Ocena za grywalnosc niska z kilku powodów. Tryb Mega mi nie podszedł, zapewne ze względu na to ze na początku nie mogłem się odnaleźć, a potem okazało się, że obrazki się powtarzają. W pewnym momencie rozwiązywanie zagadek mnie po prostu znudziło. Może przesyt, bo testowałem też przy okazji wspomniane pokemony, a może jednak grywalności nie starczyło…

      Od razu zaznaczę, że niewielka ilość obrazków (w porównaniu z innymi grami z serii) to obiektywny fakt, o którym wspominam, a kwestia, że nie dotarłem do końca rozgrywki to subiektywny składnik mojej oceny grywalności.

  2. 30 godzin to jednak ździebka za dużo. Ja wymasterowałem ten tytuł w 10 godzin 7 minut, ale przyznać muszę ze Picrossy mi nieobce. Zaczęło się od Mario’s Picross na oryginalnego Game Boya.

  3. Nie wiem jak zrobiłem 30h, no ale ja tak mam… że średnio gram dłużej niż inni… Mi się naprawdę bardzo gra podoba.

    Nie ma sensu poruwnywać Zeldowego darmowego picrosa, do platnych zwyklych… bo są płatne i jest jak mowisz więcej plansz. Recenzowany tytuł jest darmowy, można w nim posiedzieć 10-30godzin – co na gre darmową jest wynikiem rewelacyjnym.

    Polecam każdemu uzbierać w myNintendo wymaganą ilość punktów, nie wydawajcie na pierdoly (tapety w 3DS), bo nie warto. Warto jednak wydać te punkty na ten tytuł.

    Dla mnie szkoda, że w myNintendo nie ma więcej gier z te srebrne punkty, mam ich pełno i nie mam na co wydać… już miałbym kolejne gry. Oby więcej tego typu gier za free..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.