RecenzjaPlayStation 2

God of War 2

Loading

Era „konsoli matki nowego milenium” powoli dobiega końca. Ciężko uwierzyć iż ta skromna maszynka, która umilała nam czas od początku nowego tysiąclecia musi udać się na zasłużoną emeryturę. Perełki wydane u kresu jej panowania, stanowią wręcz idealne podsumowanie dorobku „czarnuli” zawstydzając przy tym młodszych braci nowej generacji. Serdecznie zapraszam do zapoznania się z recenzją najlepszej gry na PlayStation 2God of War 2.

Najdalej jak tydzień temu do portu zwanego czytnikiem mojej PS2 zawinął okręt płynący wprost z Santa Monica, o wdzięcznej i nazbyt nietypowej nazwie God of War 2. Tłum oczekujących na przybycie zostaje zalany pożogą purpurowej posoki po czym powalony dźwiękiem pękających zbroi i upadających na ziemię tarcz. W powietrzu rozpościera się zapach spalonych ciał, dym, huk wystrzałów, śmierci, bębnów, ryk pokonanych, wrzask zwyciężonych oraz pękające skały olbrzymich posągów w duecie z anielskimi chórami niebios. W powietrzu czuć emanującą z każdego kawałka materii moc powstałą w wyniku starcia świata śmiertelnej gliny z wszechmocnymi bogami. W tym właśnie momencie ze statku majestatycznym i pełnym nienawiści krokiem schodzi odziany w mityczną zbroję wojownik o alabastrowej cerze, na jego twarzy okupionej cierpieniem wielu niewinnych dusz, maluje się wyraz pogardy. Jednym oddechem wywołuje drgania ciężkiego od bólu powietrza. Każdy jego krok odciska trwałe piętno na twarzach wrogów. Jednym ruchem dłoni potrafi burzyć całe miasta, jego moc w połączeniu z buntowniczym i agresywnym temperamentem oraz chęcią zemsty są całkowicie niepowstrzymane, poza jakąkolwiek kontrolą. Może wszystko. Bójcie się, albowiem Bóg wojny powrócił.

Tą króciutką dygresją najlepiej obrazującą pierwsze wrażenia malujące się w duchu po zapoznaniu się z grą God of War 2, rozpoczynam próbę mojej ułomnej oceny najlepszego tytułu na konsolę PlayStation 2 .

Jako iż seria God of War z założenia miała być trylogią, historia drugiej części sagi zaczyna się w miejscu, w którym skończyła się w pierwszej. Kratos – po pokonaniu Aresa ówczesnego boga wojny, piastuje rzeczony znamienity urząd, dobrze spełniając się w roli zawziętego Nemesis – spartańscy żołnierze na jego rozkaz plądrują i równają z ziemią całe miasta. I wszystko prawdopodobnie skoczyło by się „nie za fajnie” dla zwykłych śmiertelników, gdyby nie spisek uknuty przez bogów mający na celu zdetronizowanie Kratosa w obawie przed jego niepohamowaną rządzą zemsty i siłą destrukcji. Sam wielki gromowładny władca Olimpu – Zeus wkracza do akcji i podstępem odbiera wszystkie moce Kratosa. Celem naszej wyprawy jest więc zemsta, w której dopełnieniu może pomóc jedynie wędrówka do miejsca spoczynku trzech sióstr przeznaczenia – moir. Fabuła – po bliższym wgłębieniu okazuje się mieć podłoże Freudowskie („kto podnosi rękę na ojca swego”) – jest dosyć wielowątkowa i w dość znaczący sposób porusza problem dążenia do objęcia wszechobecnej władzy. Niezmiernie cieszą liczne odwołania do Mitologii np. obecność postaci drugoplanowych takich jak Ikar, Perseusz czy Prometeusz. Główny bohater – Kratos – stanowi jedną z najbardziej charakterystycznych i charyzmatycznych zarazem postaci w historii gier wideo i z pewnością nieraz sami złapiecie się na imitowaniu jego indywidualnie nacechowanego tembru głosu. Z ogromną przyjemnością przyjdzie wam też odkryć kto kryje się pod tajemniczym głosem narratora obydwu dotychczasowych części sagi.

Początek gry utrzymany został w konwencji Hitchcocka – wszystko zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie tylko rośnie. Pamiętacie walkę z hydrą na początku God of War? Zapomnijcie o tym. W dwójce przyjdzie się nam zmierzyć z gargantuicznym legendarnym kolosem z Rodos, absolutnie koszącym jakiekolwiek wyobrażenia na temat możliwości konsoli pod względem animacji i designu. RE-WE-LA-CJA! Ponadto warto nadmienić, iż z początku posiadamy pakiet mocy z poprzedniej odsłony boga wojny, a także na maksa dopakowany sprzęt obejmujący broń białą. Nie musze chyba dodawać, iż ‘demolka’ jest konkretna? Naprawdę czuć moc i potęgę na każdym kroku, a epickość walki unaoczniają nam coraz to bardziej „odjechane” quick time events.

Tak naprawdę gatunek gry trudno sklasyfikować jednostronnie. System walki przypomina typowego slashera pokroju Devil May Cry, jednakże obecność licznych elementów platformowych i przygodowych plasuje grę gdzieś pośrodku nurtu action-adventure.
W miarę postępów w grze Kratos gromadzi przeróżne skarby, które poniekąd przywracają mu jego utracone wcześniej moce. Dzięki ‘Amulet of the Fates’ możemy na krótki okres spowolnić bieg czasu – oczywiście tylko w wybranych miejscach (patent nota bene dobrze uzasadniony brakiem zasięgu). Skrzydła Ikara (które pierwotnie miały się znaleźć w pierwszej części) umożliwiają Kratosowi szybowanie, a w konsekwencji dostawanie się na znacznie dalsze odległości. Interesującym patentem i wnoszącym spory powiew świeżości jest Golden Fleece dająca możliwość wyprowadzania reversali (przyp. każde uderzenie przeciwnika może zostać odbite i skierowane w jego stronę). W późniejszej fazie gry jest to wręcz kluczowy przedmiot i jedynie poprzez w pełni opanowanie jego działania możemy odnieść zwycięstwo. Nowością w sferze eksploatacyjno-przygodowej są także popisy akrobatyczne, w których Kratos chwytając się łańcuchami odpowiednich elementów buja się wzdłuż zewnętrznej osi w celu przedostania się w odległy zakątek planszy. Sama eksploatacja stanowi wyłącznie przerywnik między dalszymi mordami, podobnie jak liczne zagadki logiczno-zręcznościowe – zaznaczam, że nie są specjalnie trudne – wymagają tylko nieco innego niż na pierwszy rzut oka, spojrzenia. Co nie oznacza iż nie można się zaciąć. Wręcz przeciwnie – nieraz krążyłem bez celu tylko po to aby godzinę później zorientować się iż rozwiązanie jest dziecinnie proste.

System walki został solidnie zmodernizowany w stosunku do poprzedniej części dzięki czemu czesanie przeróżnych kombosów jest jeszcze przyjemniejsze. Przy sobie możemy dzierżyć maksymalnie dwie bronie przełączając się między mini na L2, magię natomiast wybieramy za pomocą d-pada. Jeżeli chodzi o jakość sprzętu to musze stwierdzić iż autorzy stanęli na wysokości zadania – każda z broni zapewnia zupełnie inne doznania i co najważniejsze jest naprawdę ciekawa. Do standardowych ‘Blades of Chaos’ (zastąpionych przez Atena Blades) czyli dwóch ostrzy wiszących na łańcuchach dołączyły – ‘Spear of Destiny’ – włócznia z możliwością regulacji długości, oraz ‘Barbarian Hammer’ – gigantyczny młot przydatny zwłaszcza w torowaniu sobie drogi przez przeciwników zakochanych w taktyce „siła złego na jednego”. Warto także wspomnieć słówko o magii – w miarę postępów w naszej wędrówce zdobywamy zamieniające w kamień spojrzenie meduzy, łuk (Typhon’s Bane) czy też trzęsienie ziemi (Atlas Quake). Każdą z ‘pukawek’ można upgradeować podbijając ich level za zgromadzone w grze czerwone orby, dostępne w skrzynkach lub po pokonanych oponentach. ‘Rage of the Titans’ to zupełna nowość w God of War 2. Po nabiciu specjalnego paska żółtymi orbami wciskając L3 i R3 aktywujemy tryb ‘Rage of the Titans’ w którym na krótki okres czasu nasza siła oraz wrażliwość na obrażenia są podwojone.

Tradycyjną wędrówkę ‘na nogach’ urozmaicają etapy w których szybujemy na grzbiecie pegaza o płomiennych skrzydłach. Często dochodzi do sytuacji w której jesteśmy atakowani przez dosiadających Gryfów jeźdźców, którzy dodatkowo mogą przeskoczyć w powietrzu na naszego wierzchowca i spróbować nas strącić! Wówczas odpalamy niezwykle emocjonujące QTE zwieńczone kapitalną animacją spadającego przeciwnika lub amputacją skrzydeł wrogiego gryfa.

Na poszczególnych poziomach możemy dodatkowo znaleźć skrzynie zawierające cztery rodzaje orbów o odmiennej kolorystyce (czerwone umożliwiają dopakowanie oręża, niebieskie odnawiają manę, zielone jednostki życia, żółte napełniają licznik ‘Rage of the Titans’), ‘Gorgon Eyes’ (zebranie 6 owocuje powiększeniem paska życia), ‘Phoenix Feathers’ (6 zebranych permanentnie zwiększa licznik many) oraz sześć ‘Urns of Power’ które w późniejszej fazie gry (Bonus Play) dają niebywałe korzyści grającemu (np. nielimitowana ilość many, 10x czerwone orby itp.) Poszczególne skrzynie (zwłaszcza te zawierające ‘Urns of Power’) zostały skrzętnie poukrywane w poszczególnych lokacjach, zazwyczaj jednak znajdują się one w niewielkiej odległości od ścieżki prowadzącej do celu. Mówiąc prościej jeśli za pierwszym razem zwyczajnie przeoczyliśmy dany element, za drugim podejściem go odkrywamy.

Bestiariusz czyli ‘miłe potworki’ z którymi przyjdzie nam się ścierać jest ogromnie zróżnicowany i dosyć okazały. Począwszy od złowrogich impów, satyrów, cyklopów poprzez ‘ludzkich’ hoplitów, łuczników itd.

Szefowie to temat wymagający osobnego akapitu – są nie tylko ciekawie zaprojektowani, lecz także niezmiernie wymagający. Koniecznie należy w tym miejscu wspomnieć o pojedynku z gigantycznym kolosem z Rodos, barbarzyńskim siepaczem, który na podorędziu dzierży swój potężny młot, meduzą (Gorgona) obdarzoną we wzrok zamieniający wszystko w kamień, a także z trzema siostrami przeznaczenia i Krakenem o czterech olbrzymich mackach. Nie zabrakło także ‘humanoidalnych’ oponentów – przykładowo Perseusz dzięki swoim umiejętnościom potrafi stawać się niewidzialny. Każda walka obfituje niezliczony zasób oryginalnych i ciekawych patentów, dzięki czemu całość pojedynku na długo wdrąża się w naszą świadomość.

Graficy to prezydenci umysłów, niepohamowani wirtuozi sztuki projektowania wspinający się na wyżyny mentalnego wizjonerstwa. Tak zaawansowanej graficznie i dopracowanej pod względem szczegółowości elementów, gry na PlayStation 2 dawno nie widziałem. Same projekty miejscówek i architektury nie boją się konkurować z najnowszymi tworami nowej generacji. Ba, nawet biją je na głowę! Artyzm i mistycyzm widoków takich jak zaprzęg 4 gigantycznych koni (The Steeds of Time) czy też widok drugiej części wyspy porośniętej różnorodną roślinnością z delikatnie opadającym wodospadem i ptakami w oddali (The Island of Creation) wprawia w osłupienie. Największym prezentem od autorów jest całkowity brak loadingów. Wszystko elegancko dogrywa się w locie dzięki czemu akcja nie zwalnia ani na minutę. Graficznie gra prezentuj się obłędnie i mimo iż poruszamy się jedynie w obszarze jednej wyspy różnorodnością ‘aren’ gra dwukrotnie czy wręcz trzykrotnie przebija jedynkę (leśne odstępy w ‘The Bog of the Forgotten’, zielona poświata w ‘Temple of the Fates’, rozpalona do czerwoności lawa w ‘Atlas’, burza śnieżna charakterystyczna dla areny ‘Lair of the Titan’). Animacja ruchów Kratosa oraz innych postaci stoi na najwyższym poziomie i jest wyświetlana w pełnych 60 klatkach na sekundę. Sporą zasługę w perfekcyjności graficznej gry ma także samo światło, np. delikatnie wpada przez okna oświetlając gigantyczną figurę w ‘The Temple of Lahkesis’ (jeżeli się dobrze przyjrzeć można dostrzec drobiny kurzu unoszące się w powietrzu). Swoje trzy grosze dodaje także blur zastostowany chociażby w ‘Temple of the Fates’, budujący wspaniałe metafizyczne wrażenie. Filmiki prezentujące historię Boga wojny to częściowo wysokiej jakości rendery, częściowo klipy stworzone na bazie silnika gry. Prawdziwą poezją dla oczu jest możliwość odpalenia gry w trybie 480p na telewizorach z funkcją HD. W kwestii kamery – mimo iż nie posiadamy nad nią bezpośredniej kontroli system zawsze ukazuje najlepsze ujęcie dzięki czemu nie dość, że mamy możliwość podziwiania obłędnych widoków to jeszcze efektywnego działania.

Jako iż gra jest przeznaczona dla odbiorców powyżej 18 roku życia w produkcji Santa Monica nie zabrakło postaci szumnie prezentujących nagie części swojego ciała zarówno wśród śmiertelników (śmiertelniczek) jak również tytanów, bogów itd.

Często chciałoby się rzec, iż rewelacyjna gra wymaga rewelacyjnej ścieżki dźwiękowej. Jak jest w przypadku God of War 2? Wręcz ponad rewelacyjnie – stanowią cud kreacyjnego dźwiękonaśladownictwa. W scenach akcji muzyka idealnie podkreśla mistycyzm i epickość starć prezentując niebiańskie chóry przy akompaniamencie bębnów, huków, wystrzałów itd., wprost perfekcyjnie zagrzewając do walki i siania masowego spustoszenia. Elementy przygodowe natomiast, wymagające wysilenia szarych komórek, zawierają wyciszoną lub całkowicie pozbawione są ścieżki dźwiękowej w celu uzyskania możliwości skupienia całej swojej uwagi wyłącznie na łamigłówce. Do tego dochodzi perfekcyjny voice-acting, świetne odgłosy otoczenia (szum wody, ptaki) oraz przeciwników. W przypadku tego drugiego warto wspomnieć (raz kolejny) o walce z ‘kolosem’. Ryk wydobywający się z jego paszczy, wywołuje drgania powietrza, a sam dźwięk jest na tyle powalający, iż (przy posiadaniu odpowiedniego sprzętu) jest w stanie zrzucić z fotela.

Przejście gry zajmuje ok. 15 godzin, w zależności od naszych umiejętności manualnych oraz biegłości w rozwiązywaniu zagadek, co jest wynikiem bardzo dobrym zważywszy na dzisiejsze ‘standardy’. Jeżeli jednak uznacie iż to za mało i pragniecie ‘czegoś więcej’ zawsze możecie zagłębić się w prawdziwym morzu dodatków i bonusów przygotowanych przez autorów. Wzorem poprzedniej części po przejściu głównego wątku fabularnego możemy zdobywać nowe stroje dla Kratosa (7) oczywiście po spełnieniu określonych warunków (np. zebranie 20 ok. cyklopów), lub też zagrać w trybie Bonus Play, w którym zaczynamy grę dysponując wszystkimi poprzednimi broniami łącznie z ich upgradeami. Możemy także używać specjalnych urn (6) zapewniających specjalne uprawnienia (np. nieskończony ‘Rage of the Titans’). Jeżeli zapragniemy obejrzeć wszystkie klipy dostępne w grze podane w formie całościowego filmu – nie ma problemu, wybieramy odpowiednią kategorię z opcji ‘Treasure’. W celu sprawdzenia naszych umiejętności wybieramy ‘Challenge of the Titans’ (bliźniacze do Challange of the Gods z cz.1) w którym jednymi z pierwszych zadań będzie np. zabicie 10 satyrów w minutę. Łatwe prawda? A co powiecie, jeżeli dodam iż trzeba ich zabić gdy będą w powietrzu, poprzez tzw. air combos? Nie zapomnijcie sprawdzić także interesującego patentu ‘Arena of the Fates’. Czym owa arena jest? To niestety musicie odkryć sami.

Jedynymi minusami jakie gra posiada są liniowość, brak ruchomej kamery i niewidzialne ściany które są praktycznie wszędzie. Problem w tym, że takie minusy to żadne minusy. To typowe czepianie się na siłę ostatniej deski ratunku jaka pozostała ułomnemu gatunkowi recenzentów pragnących za wszelką cenę dostrzec jakiekolwiek braki i niedociągnięcia. Nie ma gry idealnej – to wyłącznie absolut do którego deweloperzy próbują dążyć, tworząc takie mistrzostwa świata jak God of War 2. Recenzowany tytuł (do czasu aż zdetronizuje go kolejna część sagi) bezapelacyjnie znajduje się najwyżej w hierarchii tytułów ‘prawie idealnych’ (na konsolę PS2 i nie tylko) – grywalność stoi tu na tak nieprawdopodobnym poziomie iż sama myśl dech zapiera, a empiryczne wrażenie rzuca wręcz na kolana.

Nie bez powodu uważa się iż najlepsze gry na daną platformę wydawane są u kresu jej panowania. God of War 2 jest tego najlepszym przykładem. Bóg wojny powrócił i zmiótł z powierzchni wszystko co mogło zagrozić na jego drodze po laur zwycięstwa. Autorzy zamiast pakować na siłę nowe elementy dopracowali istniejący wcześniej ideał tworząc w myśl zasady „Bigger, better, more badass and something else”, najpiękniejszą, najbardziej brutalną, najbardziej grywalną i wreszcie najlepszą grę na PlayStation 2.

Kratos zszedł na ląd i zniszczył jakiekolwiek wyobrażenie ideału i piękna wprowadzając swą brutalną dyktaturę. Lud oczekujących zadrżał, a spartanie podnieśli w górę ręce chcąc dotknąć nieba. Z ich ust wydarły się budzące mordercze żądze słowa: „Santa Monica we salute you”.

Ocena ogólna

God of War 2

PLAYSTATION 2

Grafika
100%
Dźwięk
100%
Grywalność
100%

Autor

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.