RetroAge Recenzja, Game Boy Kirby’s Dream Land 2
RecenzjaGame Boy

Kirby’s Dream Land 2

Loading

Szybując w sielankowym świecie growych wspomnień z dzieciństwa jak przez mgłę zacząłem dostrzegać różowo- czerwoną postać o zaokrąglonych kształtach. Chmura szybko znikła w rozdziawionym szeroko otworze gębowym bohatera opowieści, który zdawał się wciągać ją niczym odkurzacz. Postać odkrywszy się z szerokim uśmiechem przedstawiła się – „Kirby” i zaprosiła do kontynuacji wspólnej przygody, rozpoczętej przed laty w swojej krainie snów Kirby’s Dream Land 2 na konsoli Game Boy.

Ile przyjemności może kryć się w szarym pudełeczku o wymiarach 5,5cm x 6,5cm z kolorową naklejką dawno już zapomniałem, porzucając praktycznie całkowicie grę na konsolach przenośnych, w szczególności tych starszej generacji. Nie widziałem sensu w grze w domu na małym ekraniku, jak do dyspozycji stoi piękny duży TV pamiętający poprzedni wiek. Jednak moc wspomnień, kiedy będąc w podróży przez wiele godzin mogłem nie odrywać oczu od konsoli, w końcu wzięła górę. Jako, że wzrok już nie ten wycelowałem w odświeżanie starych tytułów na GBA SP v2 z najlepszym obrazem w swojej klasie.

Czytając fabułę Kirby’s Dream Land 2 możemy dowiedzieć się, że ciemna materia z kosmosu zawładnęła królem Dedede, który to ukradł tęczowe mosty łączące wyspy w świecie snów, a my oczywiście wyruszamy, aby je odzyskać i uniemożliwić złu przejęcia kontroli nad krainą snów. Nasza misja będzie długa i trudna musimy przebrnąć przez wszystkie siedem wysp spotykając na swojej drodze sporo przeciwności zarówno ze strony natury martwej jak i żywych wrogów. Trzeba przyznać, że różnorodność przeciwników umieszczona w tej grze jest imponująca. Podczas samej gry faktycznie czuć zróżnicowanie, jednak WOW przychodzi po jej przejściu, kiedy to możemy poznać każdego pokonanego z nazwy i ponownie zobaczyć jego animację. Jeśli tyle osób stoi po przeciwnej stronie barykady to kto nam pomaga nieść sztandary i skandować przeciwko złu na tym świecie? Tutaj panowie z Hal labs dodali nam trzy pomocne zwierzątka: sowę, chomika i rybę, oswobodzone z worków, w których były trzymane przez popleczników króla z wdzięczności oferują swą pomoc. Tak też najmądrzejszy z rodziny ptakowatych wyręczy nas w lataniu, gryzoń w chodzeniu biorąc nas na grzbiet, a ryba połknąwszy umożliwi lepsze pływanie (niestety kosztem poruszania się po lądzie).

Kirby sam w sobie jest niesamowitym kombajnem urozmaicającym grę, który po wchłonięciu niektórych wrogów i wciśnięciu kierunku przepływu trawienia przejmuje ich sposoby ataku. Kirby’s Drem Land 2 nabiera jeszcze większych rumieńców, kiedy posiadając umiejętność wroga dodatkowo pomaga nam jakieś zwierzątko, wtedy nasze zdolności ulegają delikatnej często zabawnej modyfikacji. Dodatkowe moce to niewątpliwie ciekawy aspekt gry, ale jednocześnie obniżają one poziom trudności. Walcząc z bossami niektóre ataki sprawiają, że nie musimy w ogóle unikać ich ciosów i czekać, aż pojawi się coś, co może zostać wchłonięte, a następnie użyte jako broń przez wyplucie w napastnika. Wciąż możemy zostać trafieni i zabici, jednak jest to znacznie trudniejsze. Główny bohater potrafi również biegać, pływać, skakać i samodzielnie latać przez wchłonięcie ładunku powietrza bez treści mięsnej, a wydychając chmurę CO2 może również zabić większość zwykłych wrogów. Nasz różowy przyjaciel cieszy się sześcioma kwadratami życia, podczas bliskiego spotkania z pociskiem nieprzyjaciela lub nim samym, czy też z ostrą przeszkodą traci jeden kwadracik. Natomiast spadając do dziury ginie na miejscu, więc nawet nie ma co wzywać karetkę, jednak ukłonem ku młodszym mniej radzącym sobie w świecie snów graczom jest nieograniczona ilość kontynuacji. Żywą tarczą przed utratą życia są pomagające zwierzątka, które giną jako pierwsze po sześciokrotnym uderzeniu. Parę kwadratów życia uzupełnimy znajdując gazowany napój (a mama mi zawsze wmawiała, że są niezdrowe!), a coś kulistego z literką „M” zwróci nam w pełni moce witalne. Dodatkowe życia przysługują nam po znalezieniu siedmiu rozrzuconych gwiazdek lub odnalezieniu „1UP”.

Poziomy są wystarczająco zróżnicowane w zależności od tego, na jakiej wyspie się znajdujemy. Czy przemierzamy zamglone zbocza wulkanu czy skutą lodem krainę wszystko jest przygotowane tematycznie i z dbałością o drobnostki. Nie zmieniają się tylko wejścia do pomieszczeń, wyjścia końcowe i chmurkowa trampolina, na której po przejściu poziomu skacząc w odpowiednim momencie możemy zebrać jakieś bonusy. Każda wyspa jest podzielona na parę etapów ich ilość zwiększa się wraz ze stopniem zaawansowania gry od czterech, aż do ośmiu. Muzyka przygrywająca nam podczas zwycięskich walk wraz z urozmaicającymi ją dźwiękami, czasem wydaję się lekko piskliwa jednak zacząłem się w nią wsłuchiwać dopiero po przejściu gry. Podczas samej rozgrywki usłyszałem jedynie zmienność rytmu wraz z melodią, w żadnym stopniu akompaniament nie wchodził negatywnie w interakcje z przyjemnością, jaką czerpałem z Kirby’s Dream Land 2 co uważam za sukces.

Reasumując świetnie bawiłem się przy kontynuacji nostalgicznej dla mnie gry, ale tym razem w kolorze. Spokojnie mogę polecić zarówno fanom Kirbiego jak i ogólnie lubiącym platformówki. Raczej zaniżony poziom trudności, w paru etapach gry mocno może zaskoczyć, co sprawia, że nie znudzimy się grą szybko. Kirby’s Dream Land 2 posiada również aspekt ukończenia gry w procentach, który podkręca poziom rozgrywki, jeśli nie interesuje nas tylko zwykłe ukończenie tytułu i odłożenie na półkę. Uwaga! Kirby wciąga i lubi wskakiwać do konsoli niepostrzeżenie nawet po latach odstawienia go.

Ocena ogólna

Kirby’s Dream Land 2

GAME BOY

Grafika
80%
Dźwięk
60%
Grywalność
80%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.