RetroAge Recenzja, Mega Drive Lotus Turbo Challenge
RecenzjaMega Drive

Lotus Turbo Challenge

Loading

„Gry legendy” nie mają łatwego życia, bowiem po ich wydaniu gracze z niecierpliwością wypatrują kolejnej częścią, a ich oczekiwania są zawsze coraz większe. W 1990 roku na rynku pojawił się słynny amigowy Lotus Esprit Turbo Challenge i tylko kwestią czasu było, kiedy pokaże się jego następca. Rok później gracze zostali więc uraczeni wspaniałym Lotus Turbo Challenge 2. Jak nietrudno zauważyć tytuły prócz cyferki różnią się jeszcze nieznacznie samym tytułem. Wszystko to dlatego, że poprzedzający go Lotus Turbo Challenge trafił na konsolę Sega Mega Drive (Genesis)… tyle, że rok później (1992) niż jego następca. Obie gry są jednak tak do siebie bliźniaczo podobne, że można śmiało mówić w tym przypadku o konwersji z komputerów na konsole.

Zazwyczaj te najlepsze tytuły przenoszone są na inne platformy z wszelką dbałością o szczegóły, ale zdarza się również, że trafiają się przysłowiowe gnioty. Taki tragiczny los nie spotkał może Lotus Turbo Challenge, ale śmiało można powiedzieć, że z gry wybitnej po konwersji dostaliśmy zaledwie średniaka.

Jeśli ktoś z czytających nie wie to już śpieszę donieść, że seria Lotus to gry wyścigowe z klasycznym arcadeowym stylem jazdy. Do naszej dyspozycji oddano dwa samochody: Lotus Esprit Turbo SE oraz Lotus Elan SE. Niestety nie mamy wpływu na to którym z nich będziemy kierować bowiem są one przypisane do konkretnych tras. Plansze zostały tak ułożone, że wygrywając kolejne wyścigi będziemy mieli okazje jeździć wspomnianymi samochodami na zamianę. W trakcie wyścigu na naszej drodze pojawiają się różne przeszkody. Na zakrętach możemy przywalić przysłowiowego „dzwona” w drzewo, znak drogowy lub jakąś reklamę. Na trasie przeszkadzają nam również inne samochody, które starają się zajeżdżać nam drogę. Nie ma jednak mowy o ściganiu się z nimi, bowiem nie są one w ogóle klasyfikowane, więc wystarczy je wyminąć i kompletnie się nimi nie przejmować. Tak naprawdę w naszym wyścigu chodzi tylko o to, aby dojechać przed upływem określonego czasu do punktu kontrolnego (checkpoint). Jeśli nam się to uda to dostajemy dodatkową porcję czasu, która musi wystarczyć nam na dotarcie do kolejnego takiego punktu. W ten oto sposób musimy zaliczyć kilka checkpointów na trasie, aby w końcu dojechać do mety. W stosunku do poprzedniej części gry, w tej zrezygnowano z współczynnika zużycia paliwa jak też przeciwników, którzy konkurowaliby z nami w klasyfikacji ogólnej. Zresztą ta ostatnia również znikła. Teraz liczy się tylko gaz do dechy i umiejętne wyprzedzanie innych samochodów na drodze w celu dotarcia do celu na czas. Tras na których toczymy nasze zmagania jest osiem i są one bardzo zróżnicowane pod względem oprawy wizualnej jak i tego, co się na nich znajduje, bowiem na każdej z nich występują jakieś „przeszkadzajki”. Na trasie biegnącej przez bagna wpadka na poboczu kończy się ugrzęźnięciem w błotach, na zimowej łatwo wpaść w poślizg, na mgielnej mamy ograniczona widoczność, a na autostradzie samochody jadące z naprzeciwka. Przeszkód jest oczywiście dużo więcej, ale nie będę wam zdradzał wszystkich niespodzianek.
Poziom trudności jest dość wysoki i na późniejszych planszach trzeba naprawdę dobrze poznać trasę żeby ją przejechać w wymaganym czasie. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że niestety kolejne plansze trzeba niemal wykuć na blachę, bowiem w trakcie gry po bokach przesuwają się tylko naprzemiennie kolorowe pasy i nie ma żadnych punktów orientacyjnych, które by pomogły skojarzeniom typu „o za tym budynkiem będzie ostry zakręt w prawo”. Na szczęście w grze dostępny jest system kodów, dzięki któremu nie trzeba zaczynać gry za każdym razem od nowa.
Dodatkowym atutem jest możliwość gry w dwoje. Lotus Turbo Challenge nabiera wówczas dodatkowych smaczków, bo powiedzmy sobie szczerze nie ma nic przyjemniejszego niż pozostawienie za sobą smrodu palonej gumy, którą delektował będzie się nasz przeciwnik. Za multiplayera dorzucam dwa oczka do grywalności, bo to naprawdę jeden z większych atutów tej gry.

Lotus Turbo Challenge od strony graficznej prezentuje się całkiem przyzwoicie. Wita nas miłe intro i parę ładnie wykonanych ekranów z opisami samochodów, którymi będziemy się ścigać. Przed wyścigiem mamy rewelacyjną krótką animację, na której samochód mruga światłami. W trakcie samej gry nie jest już tak powalająco, ale niemniej można śmiało powiedzieć, że zarówno tła jak i elementy na pierwszym planie zrealizowane są co najmniej dobrze. Kolejne trasy jak już wspomniałem charakteryzują się bardzo duża różnorodnością, dzięki czemu nie będziemy się nudzić. Faktem pozostaje jednak, że nie jest to szczyt możliwości Segi Mega Drive (Genesis), a do amigowej wersji wciąż jeszcze trochę brakuje.

Pod względem udźwiękowienia Lotus Turbo Challenge szału nie robi. W czołówce mamy słynny utwór z Amigowego Lotusa, który brzmi jednak dość kiepsko i z oryginałem równać się po prostu nie może. Z utworów muzycznych uświadczymy jeszcze krótkie melodyjki przed każda z tras i jedną na „game over”. W trakcie samego wyścigu nic już nam niestety nie przygrywa, a szkoda bo może wówczas nie musielibyśmy słuchać tragicznych wręcz odgłosów. Digitalizowane sample są ledwie zrozumiałe, a cała reszta nie przypomina raczej tego czym miała być w zamierzeniu twórców gry. Silnik samochodu brzmi tak oryginalnie, że nie sposób znaleźć dla niego jakieś sensowne porównanie, a zderzenia przypominają bardziej zgniatanie puszek niż wypadek samochodowy. Najchętniej nie zostawiłbym na oprawie dźwiękowej suchej nitki, bo zagrywając się w amigowy odpowiednik tej gry mam po prostu dużo większe oczekiwania niż to, co usłyszałem w wersji na konsolę Segi. Faktem jest jednak, że jeśli nie porównywać tej gry do Lotusa z Amigi to ostatecznie da się tego słuchać, choć śmiało można powiedzieć, że dźwięk nie będzie pieścić naszych uszu.

Lotus Turbo Challenge to całkiem przyzwoite wyścigi samochodowe dla konsoli Sega Mega Drive. W porównaniu do amigowych odpowiedników wypada jednak blado, głównie za sprawą oprawy dźwiękowej. Mimo wszystko miłośnicy ścigałek, a w szczególności ci, którzy mają się z kim wspólnie bawić przed konsolą powinni pomyśleć nad zakupem opisywanego Lotusa. Niemniej osobiście uważam, że większości posiadaczy Segi Mega Drive, chyba jednak bardziej przypadną do gustu konkurencyjne gry z serii Outrun

Ocena ogólna

Lotus Turbo Challenge

SEGA MEGA DRIVE

Grafika
70%
Dźwięk
40%
Grywalność
80%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.