RecenzjaNES

NARC

Loading

Lata 80 – te były szczytem współczesnej histerii związanej z narkotykami. Nancy Reagan uruchomiła kampanię „Just Say No”, został też stworzony program D.A.R.E., a niektóre automaty w salonach gier powitały zapalonych graczy ostrzeżeniem przed nielegalnymi środkami odurzającymi. Kiedy większość firm ignorowała problem narkotykowy, inne posunęły się w tej kwestii trochę za daleko. Midway, lubujące się w szokowaniu, stworzyło kontrowersyjny twór o nazwie NARC.

Gra nie traktuje o skomplikowanym prawie antynarkotykowym w USA. Midway przerobiło całą tę aferę w niezwykle brutalną, pełną krwi i flaków grę. Choć takie postawienie sprawy mogło przyciągnąć dzieciaki do zagrania w przeciętny shooter, niezbyt pomogło milionom ludzi, którzy siedzą w więzieniu za drobne przestępstwa narkotykowe.

     Port na NES usuwa większość elementów gore, jakby to była najbardziej szokująca część gry. Sterujemy gliniarzem będącym na tropie gangu Das Lof Gang. Prowadzi nas to do prawdziwej wojny przeciwko dilerom, ćpunom i producentom narkotyków. Zmierzymy się także z nielegalnym rynkiem pornograficznym. Cała akcja zaś ma miejsce w słonecznej Kalifornii.

   W NARC naszym zadaniem jest parcie w prawo, dopóki nie zobaczymy drzwi z napisem exit. Żeby nie było za łatwo, po drodze należy strzelać do wrogów, unikać pocisków (np. strzykawek z narkotykami, jakie są rzucane w naszą stronę), zabijać psy i szukać kolorowej karty, która pozwoli otworzyć owe drzwi na końcu poziomu i przeniesie nas do kolejnego.

 Oprócz zwykłych przeciwników po drodze natrafimy na kilku głupio wyglądających bossów, jak Dr. Spike Rush, Skyhigh czy Mr. Big. Z wrogami powalczymy na stacji metra, w laboratoriach chemicznych, żłobkach, na Sunset Strip i wielu innych kalifornijskich lokacjach.

   Choć z powyższego opisu może wynikać, że to fajna gra, to niestety tak nie jest. Owszem, oryginał wydany na automaty jest nawet spoko, jednak port na NES-a to istny bałagan. Grafika na ekranie jest nieczytelna, poza tym grę trapi szereg technicznych problemów. W porcie na NES wrogowie występują tylko w kilku wariantach, w których powtarzają się setki razy aż do końca gry. Plansze również są powtarzalne i różnią się jedynie kolorem tła. Do tego, jak wspomniałem wcześniej, z gry została usunięta większość elementów gore.

  Jednak największym utrapieniem jest sam gameplay. Ponieważ NES posiada tylko dwa przyciski, a arkadowy oryginał korzystał z większej ich liczby, twórcy musieli pójść na kompromis. Niestety, wybrnęli z tego kiepsko. Gracz strzela z broni automatycznej, przytrzymując „B”, natomiast by strzelić z rakiety, musi szybko „tapnąć” ten sam przycisk. Identyczny trik zastosowano przy skakaniu i kucaniu, tyle, że z przyciskiem „A”. Nie jest to idealne rozwiązanie i stanowi najgorszy element NARC.

    Może znajdą się osoby, które gdy zamkną oczy, poczują się usatysfakcjonowane strzelaniem do palących trawkę hippisów, czy tych, którzy ośmielili się rozpowszechniać pornografię. Ja do tego grona nie należę i zwyczajnie od NARC się odbiłem. Nawet, jeśli przebrniesz przez wątpliwe polityczne przesłanie, sama rozgrywka Cię odrzuci. Dobrze, że przejście gry zajmuje jedynie 15 minut.

Ocena ogólna

NARC

NES

Grafika
20%
Dźwięk
40%
Grywalność
20%

Autor

Komentarze

  1. Jestes pewien ze akcja rozgrywa sie gdzies w Kaliforni? Das Lof Gang sugeruje raczej naszych zaodrzanskich sasiadow 😉 a tak powaznie to zgadzam sie z opinia ze nie jest zbyt dobrze w wielu aspektach (szczegolnie ze sterowaniem), ale ja tam sie calkiem przyzwoicie bawilem przy tej gierce. Dla mnie grywalnosc i grafa na 5/10.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.