RetroAge Recenzja, PlayStation 2 Quantum of Solace
RecenzjaPlayStation 2

Quantum of Solace

Loading

Od czasu przekazania roli Jamesa Bonda Danielowi Craigowi, zmieniło się wiele. Uleciało większość z typowych dla tej postaci cech, ale i parę przybyło. Są one jednak dominujące i wywracają dotychczasowy wizerunek agenta z licencją na zabijanie o 180 stopni. Prócz samego aktora i image granej przez niego postaci, zmienił się miedzy innymi producent gier związanych z tym bohaterem – Electronic Arts ustąpiło miejsca Activision. W rok po premierze dwudziestego drugiego filmu z serii zatytułowanego Quantum of Solace, w 2008 roku pojawia się jego odpowiednik w postaci gry o tym samym tytule wydany także na Sony PlayStation 2.

Fabuła

Wbrew pozorom Quantum of Solace nie jest wyłącznie odtworzeniem historii przedstawionej na dużym ekranie, bowiem występują w nim etapy nawiązujące do poprzedniego filmu z serii pt. Casino Royale z 2006 roku. Skąd zatem taki a nie inny tytuł? Zaważyły zapewne względy czysto komercyjne. Trzeba jednak przyznać, że twórcom z Eurocom, którzy stworzyli już wcześniej dwie bardzo udane gry z Bondem (The World Is Not Enough na Nintendo 64 i James Bond 007: NightFire), sprawnie udało się przenieść do gry najlepsze elementy z obu najnowszych filmowych produkcji. Zaczynamy w miejscu gdzie Casino Royale, zmierzało ku napisom końcowym. Na terenie posiadłości położonej w malowniczej Sienie, jeden z wysoko postawionych członków organizacji o nazwie Quantum, pewnie zamierzał odetchnąć tamtejszym powietrzem. Nie spodziewał się jednak, że w pobliżu oczekuje jego przyjazdu 007. Chwile po zaparkowaniu samochodu, odbiera tajemniczy telefon i zostaje postrzelony. Krótko po tym zdarzeniu, z piskiem opon odjeżdża Aston Martin i zmierza w stronę obezwładnionego celu. Po dotarciu na miejsce, szósty z kolei odtwórca roli Jamesa BondaDaniel Craig, przedstawia mu się i trzeba przy tej okazji napisać, że zrobił to zarówno na dużym ekranie jak i w omawianej grze wyjątkowo niedbale. Po wypowiedzeniu tej słynnej kwestii, Craig przyjmuje na twarzy wymuszony uśmiech i Casino Royale się kończy, natomiast w grze jest już śmiertelnie poważny i ciągnie nieszczęśnika po szutrze. Chwile po tym, nadjeżdża wsparcie i Bond zmuszony jest pozostawić swój cel przy życiu i jak najszybciej zbiec, aby uchronić się przed śmiercią. Przeskakuje w tym celu przez najbliżej położony mur, omijając przy okazji liczne naboje wrogów. W takich okolicznościach zaczyna się cześć właściwa Quantum of Solace.

Gameplay

Tuż po tej scenie, następuje zapoznanie nas z możliwościami sterowania naszym agentem. Uprzedzam negatywne skojarzenia z tego typu rozwiązań napotkanych w innych produkcjach, tutaj udało się to dość ciekawie zaimplementować. W miedzy czasie wykonywania kolejnych poleceń mocodawcy Bonda – M, z głośników dane jest usłyszeć głos wcielającej się w tą role, nieprzerwanie od Goldeneye z 1995 roku angielskiej aktorki Judi Dench. A wszystko to w towarzystwie bardzo czytelnych wskaźników na ekranie. Pod tym względem uporządkowanie ich dorównuje kultowemu Goldeneye 007 na Nintendo 64. Poza tym, w trakcie odbywania tej jakby misji szkoleniowej uczymy się: wspinania, przełączania widoku kamery i oczywiście sposobów na eliminowanie wrogich jednostek. Zmiana kąta obserwowania jest opcją, którą możemy w trakcie gry dowolnie przełączać. Osobiście na takie rozwiązanie w grach akcji jeszcze nie natrafiłem i trzeba przyznać, że w tym konkretnym przypadku sprawdza się nieźle. Ostatni z wymienionych elementów, czyli wspomniana anihilacja oponentów jest w tym wypadku nadrzędna i wypada ją opanować do maksimum swoich możliwości. Nie małą w tym rolę odgrywa dobranie na starcie odpowiedniej do swoich potrzeb, konfiguracji klawiszy w opcjach.

Przejdźmy teraz do sedna sprawy. Brytyjski Zabójca potrafi efektownie: czaić się przy przeszkodzie, wychylać zza niej i oczywiście posyłać śmiertelne kule w stronę przeciwników. Należy wspomnieć, że nie jest to takie proste jakby się mogło z początku wydawać. W tego typu grach, w dużej ich większości mamy do czynienia z automatycznym wskazywaniem na wrogów. Patent ten niestety najczęściej gości w grach przeznaczonych na konsole stacjonarne. Na całe szczęście Quantum of Solace jest wyjątkiem, co znacznie podnosi poziom trudności. Agent umie również w wyjątkowo krótkiej chwili powalić przeciwnika, przy użyciu gołych pięści. Wystarczy zbliżyć się do ofiary i nacisnąć odpowiedni klawisz. W trakcie tej czynności możemy się tylko przyglądać krótkiej scence. Jest ich w grze parę i mieszają się, więc jest małe prawdopodobieństwo, aby zobaczyć w jednej planszy jakąś konkretną dwa razy. O czym warto jeszcze wspomnieć to, że wyglądają bardzo bliźniaczo do wyczynów znanych z dwóch najnowszych części cyklu. Nie powstydził by się ich Jason Bourne, którego metody działania zostały wyraźnie zapożyczone w obu przypadkach. Prócz samego strzelania i okładania rywali, są jeszcze momenty gdzie trzeba łamać hasła w zamkach cyfrowych i na panelach kamer przemysłowych. Ograniczają się one jednak do wciskania guzików kierunkowych. Są jeszcze momenty, kiedy dostrzeżenie mieniącego się w słońcu elementu otoczenia, może posłużyć do odwrócenia uwagi albo uśmiercenia osiłka. Sposób poruszania się postaci także zasługuje na odnotowanie. Za pomocą lewej gałki analogowej, odpowiednio ją wychylając dostosowujemy szybkość przemieszczenia się postaci. Efektownie wygląda też strzelanie na oślep zza przeszkody albo, kiedy bohater przez nią przeskakuje. Nie przesadzę jeśli napiszę, że zdecydowana większość charakterystycznych ruchów BondaDaniela Craiga, została przeniesiona do gry. Zupełnie na marginesie napiszę, że za każdym razem kiedy widzę jak biegnie Daniel Craig w tej roli, zawsze mam wrażenie, że patrzę jak biegnie Robert Patrick jako T-1000 (Terminator 2: Judgment Day). Tą dynamikę, determinację oraz przyświecający cel możemy zaobserwować również w grze Quantum of Solace.

Prócz opisu niewątpliwych atutów tego tytułu, który już padł w tym tekście muszę też wspomnieć o bardzo irytującym elemencie rozgrywki, który znacznie zniechęca do ponownego spędzenia przy nim czasu. Mam na myśli fragmenty, kiedy musimy wciskać pojawiające się na ekranie przyciski. Nie naciśniecie ich w odpowiednim momencie, skutkuje powtarzaniem sekwencji i tak w kółko aż do skutku albo kiedy zabraknie nam cierpliwości. Pierwsze scenki sprawiają wrażenie znośnego uatrakcyjnienia, jednak walka z jednym z przeciwników już stanowczo nie. Frustrujący fragment ma miejsce w etapie „Science Center”. Należę do grona graczy estetów i liczne ciskanie w klawisze mojego Dual Shocka 2, nie sprawia mi radości a wrażenie, że zaraz uszkodzę sobie kontroler.

Grafika

Na pierwszy rzut oka prezentuje się przyzwoicie. Z pewnością nie wykorzystuje pełni możliwości Sony PlayStation 2, ale mimo to ma się wrażenie, że to kawał solidnej pracy grafików. Szczególnie daje się to zauważyć w etapie „Haitian Docks”. Misja rozgrywa się podczas słonecznego dnia, na terenie nadgryzionych zębem czasu licznych magazynów i połaci otwartych przestrzeni. Warto też wspomnieć, że Daniel Craig wygląda zupełnie jakby był żywcem zabrany z planu zdjęciowego, nie można tego niestety powiedzieć o pozostałej części obsady. Szczególnie kuje w oczy wirtualny wizerunek, zjawiskowej w Quantum of Solace, Ukrainki Olgi Kurylenko, która w grze wygląda upiornie! Nie lepiej ma się niestety sytuacja w odniesieniu do równie pięknej Evy Green występującej w Casino Rayale. Reasumując, na tle produkcji od Electronic Arts, modele postaci od Activision prezentują się bardzo przeciętnie.

Dźwięki

Aktualny Bond to prawdziwa, zimnokrwista maszyna do zabijania. Nie ma tu mowy o błyskotliwości i charyzmie tak zauważalnej u poprzednika (Pierce Brosnan). Wbrew pozorom odbija się to też na muzyce. W obu przypadkach brzmi ona jak z rasowego filmu akcji, na nieszczęście miłośników serii tylko we fragmentach nawiązuje do wieloletniej historii. Nie inaczej mogło być w przypadku gry na jej podstawie. Zespół z Eurocomu stanął jednak na wysokości zadania i wplótł w surowe dźwięki jak najwięcej pamiętnych melodii.

Sony PlayStation 2 jakoś nie chce, od już tylu lat zejść ze świecznika i ciągle dostarcza na swą platformę godne uwagi produkty. Mało kto oczekiwał, że prócz wersji na bieżące konsole ktoś pomyśli o posiadaczach poprzedniej generacji. Ku zapewne zdziwieniu wielu dostaliśmy odrębną grę, a nie tylko jej wizualnie okrojonego odpowiednika.

Ocena ogólna

Quantum of Solace

PLAYSTATION 2

Grafika
70%
Dźwięk
60%
Grywalność
80%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.