RecenzjaAtari XL/XE

Robbo Forever

Loading

Wydany w 1989r. „Robbo” to klasyka polskich gier logiczno-zrecznościowych na 8bitowe Atari. Czy po 20 latach nadal bawi jak dawniej? Tego dowiesz się z recenzji najnowszych przygód robocika pt. „Robbo Forever”.

Dawno, dawno temu. W odległej galaktyce… Lubujący się w organizowaniu różnego rodzaju igrzysk mieszkańcy L.K.Avalonu wybudowali na 56 planetach ogromne labirynty najeżone różnego rodzaju pułapkami, potworami oraz zagadkami logicznymi. Do tak skonstruowanego lochu został podstępnie zwabiony mały robocik Robbo. Zgodnie z przewidywaniami zmagania robocika z przygotowanymi atrakcjami przyciągały miliony widzów przed kosmiczne odbiorniki TV. Wietrząc łatwą kasę, mieszkańcy galaktyki postanowiły sprzedawać licencje na organizację widowiska do ościennych galaktyk. Wydawało się, że po kilku latach porywania Robbo do przeróżnych galaktyk-pułapek stworzonych w Robbo-Konstruktorze nastały czasy odpoczynku dla biednego robocika.

Minęło równe 20 lat od pierwszego porwania. Robbo wypoczywa na Hawajach podrywając blaszane laski i popijając drinki o podejrzanie wysokiej procentowej zawartości oleju. W sumie zarobił niezłą kasę licencjując opowieści ze swoich kosmicznych wojaży, więc mu się należy. Tym czasem ludy skupione wokół galaktyki atarionline podjęły się realizacji najlepszego Robbo-show w kosmosie. Najtęższe umysły przygotowały ponad 115 labiryntów, z których ostatecznie 59 – tych najbardziej zabójczych zostało zakwalifikowanych do programu. Ostatnią kwestią pozostało zwabienie robocika klasyczną metodą na tzw. „Złotą Robbcię”.

Tak mogłaby wyglądać historia prezentowanej dziś gry „Robbo Forever”. Oczywiście gdyby posiadała ona jakąś historię poza lakoniczną wzmianką o uwolnieniu robocika z wrogiego układu planetarnego. Mamy rok 1989, w niespełna 3 miesiące podczas przygotowań do matury, Janusz Pelc koduję przygody małego robocika, które z miejsca stają się najpopularniejszą polską grą na ośmiobitowe Atari. Późniejsze konwersje na C64, Amigę, Atari ST oraz PC’ty tylko umacniają znaczenie marki „Robbo” na rynku. Dokładnie 20 lat później grupa atarowców skupiających się wokół serwisu atarionline, ogłasza konkurs na najtrudniejszą planszę do gry „Robbo”. Celem konkursu jest przygotowanie najtrudniejszej wersji gry upamiętniających 20 rocznicę wydania pierwowzoru)

Założenia gry są bardzo proste. Na każdej z 59 planet znajduję się kapsuła umożliwiająca przelot do następnej planety. Oczywiście, aby nie było łatwo kapsuły są niekompletne, dlatego też Robbo potrzebuje zebrać określoną liczbę podzespołów symbolizowanych przez śrubki. Planety pełne są zagadek logicznych inspirowanych takimi klasykami jak „Sokoban” czy „Boulder Dash”. Kierując robocikiem torujemy sobie drogę przesuwając skrzynie, umiejętnie wykorzystując znalezione bomby, aby tylko zdobyć brakującą śrubkę czy też klucz otwierający zamknięte drzwi. Elementem dodatkowo utrudniającym rozgrywkę są porozmieszczanie w labiryncie różnego rodzaju śmiercionośnie działa oraz magnesy przyciągające naszego małego bohatera. Jakby tego było mało, po planetach szwendają się różnego rodzaju potworki, których jedynym życiowym celem jest zrobienie naszemu robocikowi „kuku”. Robbo został wyposażony w pistolet, niestety liczba naboi jest mocno okraczona i częściej wykorzystujemy je do torowania przejść i detonacji bomb niż eksterminacji wrogów. Ponadto część plansz w ogóle nie udostępnia amunicji.

Jak już wspomniałem wcześniej, do konkursu kwalifikowały się bardzo trudne plansze. I nie chodzi tu powstawianie na planecie ogromnej ilości dział, stworków i innych przeszkadzajek. Raczej o wysoki poziom skomplikowania labiryntów, nietypowe i niespotykane wcześniej użycie elementów klasyfikowały planetę do umieszczenia w grze. Podczas testów gry pojawiały się głosy, że niektórych planet nie da się ukończyć, jednak autorzy gry zapewniają, że każda planszę można przejść i to zazwyczaj na kilka sposobów. Mając na względzie nerwy biednych użytkowników „Robbo Forever” autorzy udostępnili możliwość wyboru planety startowej w menu gry. W tym miejscu twórcy postanowili troszkę sobie zażartować z graczy i tak najłatwiejszą planetą jest ta z nr „59”, a najtrudniejsza ma numer „1”.

Przechodząc do technicznej strony gry, to w porównaniu do oryginału zmiany sprowadzają się do zaprojektowania ładnej planszy tytułowej okraszonej ciekawą muzyczką. Reszta pozostała bez zmian. Dalej mamy grafikę w pięciokolorowym trybie graficznym Atari (choć dzięki zastosowanym sztuczkom kolorów jest więcej) i standardowej rozdzielczości. Grunt, że dzięki ładnie wykonanym elementom gry wszystko jest czytelne i gracz nie musi zastanawiać się, co prezentuje dany obiekt. Mimo upływu 20 lat i powstaniu konwersji na dużo mocniejsze komputery nadal uważam, że grafika w „Robbo” na Atari jest najbardziej funkcjonalna. Od strony dźwiękowej gra prezentuje się dość ubogo, poza wspomnianą stroną tytułową muzyka w grze nie występuje – mamy jedynie proste efekty towarzyszące interakcji z obiektami gry.

Grę polecam graczom szukających trudnych wyzwań w grach logiczno-zręcznościowych. Dla jak to się teraz zwykło mówić „casuali” gra będzie po prostu za trudna – im wystarczy oryginalna, dużo łatwiejsza wersja „Robbo” i własne plansze stworzone w „Robbo Konstruktorze”.

Gra dostępna jest w dwóch wersjach: limitowanej do ok. 150szt. edycji kolekcjonerskiej, którą można zamówić na stronie wydawnictwa GR8soft, oraz darmowej elektronicznej kopii, którą możemy pobrać z serwisu atarionline.pl

Ocena ogólna

Robbo Forever

ATARI XL/XE

Grafika
80%
Dźwięk
60%
Grywalność
100%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.