RetroAge Recenzja, PlayStation 2 Shin Megami Tensei: Persona 4
RecenzjaPlayStation 2

Shin Megami Tensei: Persona 4

Loading

Shin Megami Tensei: Persona 3 była jedną z gier które mocno zamieszały na amerykańskim i europejskim rynku gier jRPG w czasach PlayStation 2. Czy kontynuacja na tym samym sprzęcie jedynie odcina kupony czy jednak zdołała podnieść poprzeczkę konkurencji? Zapraszam do recenzji.

Grę rozpoczynamy gdy nasz awatar przyjeżdża do niewielkiego miasteczka Inaba – miasteczka gdzie największą atrakcją są ploteczki i lokalny hipermarket, dziwnym zbiegiem okoliczności wkrótce po naszym przybyciu i nawiązaniu pierwszych znajomości okolicą wstrząsa seria tajemniczych morderstw. Jeszcze dziwniejszym zbiegiem okoliczności okazuje się że jeśli będziemy patrzeć na wyłączony telewizor kiedy wybije północ w deszczową noc zobaczymy twarz przyszłej ofiary. Jakby tego było mało jesteśmy przeniknąć przez ekran telewizora i wejść do tajemniczego i jak się szybko okazuje niebezpiecznego świata po jego drugiej stronie.

Gdy na ekranie pojawia się trzecia ofiara – przyjaciółka naszych nowych znajomych, która wkrótce później przepada bez śladu postanawiamy dokładniej zbadać świat wewnątrz telewizora w nadziei na uratowanie koleżanki. Znajdujemy wewnątrz skomplikowane labirynty pełne wrogo nastawionych „cieni” które są w stanie pokonać dzięki mocy swoich „Person” powstałych w wyniku zaakceptowania emocji do których nasi towarzysze nie chcieli się przyznać a przyjmujących formę bogów, potworów i demonów z mitologii różnych kultur.

Po udanej akcji ratunkowej i świadoma że policja nie uwierzy w ich wytłumaczenie prosto z świata bajek grupa postanawia rozpocząć własne śledztwo w celu uratowania kolejnych potencjalnych ofiar oraz złapania tajemniczego mordercy. Tak oto wchodzimy w podstawowe mechaniki gry gdzie musimy pogodzić ze sobą życie zwykłego licealisty: to jest szkołę, znajomych, rozwijanie własnych zdolności i zainteresowań oraz detektywa o nadnaturalnych zdolnościach prowadzącego długotrwałe śledztwo i toczącego walki na śmierć i życie w tajemniczym świecie z nieubłaganym, lecz niezbyt napiętym limitem czasowym na uratowanie kolejnych niedoszłych ofiar.

Zatrzymamy się jeszcze na moment przy naszych znajomych ponieważ rozwijanie naszych relacji z nimi zajmuje znaczną część tej „normalnej” połowy rozgrywki oferując w sumie dziewiętnaście pobocznych, ale jednak w znacznym stopniu obowiązkowych, utrzymywanych w formie prostego dating-sima historii najeżonych wyborami do których zwykle stosunkowo łatwo odgadnąć klucz. W przeciwieństwie do poprzedniczki gdzie bezczelnie randkowaliśmy z wszystkimi dziewczynami na raz główny bohater Persony 4 nie jest dupkiem i możemy wybrać tylko jedną spośród sześciu dziewczyn z którymi chcemy wejść w romantyczne relacje a ich historie w pewnym stopniu zmieniają się w zależności od tego czy traktują nas jak przyjaciela czy jako kogoś więcej.

Większość gry spędzimy w świecie wewnątrz telewizora błąkając się wraz z maksymalnie trójką towarzyszy po generowanych proceduralnie labiryntach tocząc turowe walki z napotkanymi „cieniami”, podobnie jak w poprzedniczce starcia rozpoczynają się po dotknięciu czarnego glutka reprezentującego na mapie grupę wrogów – jeśli ten nas dotknie zaczyna z dodatkową turą, jeśli pacniemy go mieczem mamy do czynienia ze standardową bitwą, jeśli jednak pacniemy go zanim nas zauważy to my mamy przewagę dodatkowej tury. Podobnie jak w Persona 3 kolejność ruchów w danej turze uzależniona jest od szybkości poszczególnych jej członków, ważną zmianą jest jednak wprowadzenie możliwości wydawania rozkazów wszystkim członkom naszej drużyny, a nie tylko awatarowi jak miało to miejsce w poprzedniej odsłonie – ta zmiana była bardzo potrzebna ponieważ niektóre decyzje automatu potrafiły być niesłychanie frustrujące. Rozkazy które możemy wydać to standardowy atak, użycie przedmiotu, skupienie się na obronie przed nadchodzącymi atakami do końca tury, próba ucieczki i wykorzystanie zdolności specjalnej przypisanych danej personie oraz zbadanie poznanych już słabości i silnych stron przeciwników, główny bohater ma także możliwość zmienienia swojej aktualnie używanej Persony. Sprawne wykorzystywanie zdolności specjalnej i zmienianie Persony w trakcie rozgrywki jest bardzo istotne ponieważ każdy przeciwnik oraz każda Persona ma swoje odporności i podatności a sprawne wykorzystanie tych ostatnich nie tylko zadaje większe obrażenia, ale także wydłuża turę umożliwiając nam czasem wykonanie potężnego wspólnego ataku. Zmienianie Persony w zależności od obecnej sytuacji jest również o tyle ważne że śmierć głównego bohatera oznacza koniec gry – w przeciwieństwie do pozostałych członków drużyny nie da się go ocucić, w przeciwieństwie do Persony 3 trochę łatwiej jest oszukać śmierć – dobrzy przyjaciele znajdujący się w drużynie czasem są w stanie przyjąć na siebie śmiertelny cios ratując nas przed wczytywaniem ostatniego zapisu gry. Po wygranej walce odbieramy zdobyte doświadczenie, gotówkę i ewentualne przedmioty / trofea specyficzne dla pokonanych wrogów, czasem możemy wziąć udział w „losowaniu” kart, gdzie nagrodą są nowe Persony, karą może być pozbawienie nas zdobyczy z zakończonej walki lub wybrać możemy pustą kartę – wtedy nie wydarzy się nic – rozwinięciem tego pomysłu jest rzadszy drugi typ losowania „Szansa na arkanę” gdzie możemy wylosować potężny modyfikator, zarówno pozytywny jak i negatywny.

Choć rozwój naszych towarzyszy jest mocno liniowy to główny bohater część statystyk (punkty życia i zdolności) ma przypisane do siebie, a część (siła, zręczność itd) przypisane do aktualnie wykorzystywanej Persony, która z kolei rozwija się zauważalnie wolniej od nas wyraźnie zachęcając do częstego ich zmieniania oraz łączenia zbędnych nam już Person w nowe, potężniejsze typy dziedziczące część zdolności przodków, najlepiej z soczystym bonusem do startowego poziomu otrzymywanym za wysoki poziom zażyłości z znajomą osobą przypisaną do tej samej arkany tarota.

Poziom trudności rośnie stopniowo, lecz nieubłagalnie zmuszając nas do ciągłego wyścigu zbrojeń na wszystkich frontach, lecz poza wysokimi trybami zaawansowania grindowanie poziomów generalnie nie jest potrzebne.

Z atrakcji poza bieganiem po lochach i rozwijaniem naszych relacji ze znajomymi mamy też możliwość wykonywania różnych misji pobocznych, zwykle sprowadzają się do dostarczenia konkretnego przedmiotu zleceniodawcy, jednak odkrycie samego zlecenia czasem wymaga sporo węszenia i nie jest podane z listy, tak jak miało to miejsce w Persona 3, często wiąże się z nimi także drobna historia, a nie tylko nagroda finansowa.

Wspomnę jeszcze w kilku zdaniach o historii, która moim zdaniem jak na grę jRPG poprowadzona jest zaskakująco ambitnie i zgrabnie, nie brak tu fragmentów bardzo intensywnych i zaskakujących zwrotów fabularnych, są też momenty na złapanie oddechu i sporo śmiechu zgrabnie przetykanego przygnębiającymi historiami. Nie sposób nie wspomnieć o przewijających się przez historię postaciach, które pomimo że wciąż są mocno archetypowe zostały rozwinięte w taki sposób że do ich opisania potrzeba więcej niż trzy przymiotniki. Czasem wspomina się też że „Persona 4 jest super, ale to Persona 3 miała lepszy klimat” – w znacznym stopniu nie zgodzę się z tą opinią, pomimo że sam kiedyś byłem podobnego zdania. Po prostu kiedyś zagrałem w P3 niedługo po skończeniu P4 i stwierdziłem że kontynuacji zdecydowanie nie brakuje klimatu, a i znacznie lepiej radzi sobie z przypominaniem o tym że polujemy na niebezpiecznego porywacza i mordercę – kolejne ofiary to osoby które osobiście poznajemy, a nie grupa osób bez twarzy które wyzdrowieją po ubiciu bossa.

Warto też odpowiedzieć na być może zadane przez niektórych pytanie – czy przed zagraniem w Persona 4 powinienem ukończyć poprzednie odsłony? Nie jest to konieczne, główny wątek nie jest w bezpośredni sposób powiązany z poprzednimi odsłonami, nawiązania do starych odsłon to raczej drobne smaczki, P4 jednak ma wątek w którym odwiedzamy miasto z Persony 3 i gracze nie zaznajomieni z poprzedniczką raczej nie docenią nostalgicznej wycieczki i całej garści smaczków.

Pora wspomnieć o oprawie graficznej Persony 4 – nie ma co się oszukiwać, nie jest to szczyt możliwości PlayStation 2, ale widać bardzo duży postęp w stosunku do poprzedniej odsłony serii – modele postaci są znacznie mniej uproszczone, labirynty nie są już pozbawione wyrazu i wprowadzono wiele innych, mniej rzucających się w oko poprawek. Bez większych zmian jest natomiast to co sprawdzało się świetnie już wcześniej – interfejs jest czytelny i stylowy, wstawki anime wciąż są dobrze wyreżyserowane i narysowane, portrety postaci podczas rozmów wciąż są ładne i żywo reagują na sytuację, person wciąż jest dużo i w większości wyglądają ładnie – generalnie kawał solidnej roboty.

Udźwiękowienie jest chyba jedynym elementem Persony 4 który podoba mi się mniej niż w Personie 3 – winny temu jest ogólnie rzecz biorąc bardzo dobry J-POPowy soundtrack, który jednak w porównaniu do również bardzo dobrego J-POPowego soundtracku poprzedniczki jest bardziej japoński i gorzej przyswajalny dla przeciętnego europejskiego ucha. Poza muzyką ścieżka dźwiękowa prezentuje się dość zwyczajnie jak na średnio-wysokobudżetową grę jRPG dobrej jakości z tego okresu: ważniejsze kwestie dialogowe, jeśli nie liczyć głównego bohatera są w pełni dubbingowane – w wydaniu europejskim i amerykańskim po angielsku, poboczne są nieme z ewentualnymi chrząknięciami i westchnięciami, efekty dźwiękowe są i nie irytują. Generalnie standard jeśli chodzi o wyższą półkę, jednak standard od którego nie brakuje wyjątków.

Podsumowując i odpowiadając na pytanie ze wstępu – tak Shin Megami Tensei: Persona 4 na PlayStation 2 jest świetną kontynuacją która rozwiązała w zasadzie wszystkie problemy które obciążały Personę 3 oraz zaskakująco sprawnie rozwija wszystkie dobre pomysły dzięki którym seria wreszcie przebiła się do szerszej świadomości: postaci z którymi rozwijamy obowiązkowo-opcjonalne znajomości są ciekawsze, choć przez to czasem także bardziej irytujące, intryga jest sprawniej poprowadzona i mniej przewidywalna. Ogólnie wszystko jest lepsze jeśli nie liczyć wciąż bardzo dobrego i zwracającego uwagę soundtracku który jest jednak mniej przystępny dla ludzi którzy są mniej uodpornieni na japońską popkulturę.

Czy warto zagrać w Shin Megami Tensei: Persona 4? Jeśli lubicie gry jRPG i współczesny Dungeon Crawl – zdecydowanie tak, jeśli jednak lubicie jRPG poprowadzone w sposób przypominające serial anime Persona 4 nie jest polecana – jest obowiązkowa do ogrania.

Ocena ogólna

Shin Megami Tensei: Persona 4

PLAYSTATION 2

Grafika
90%
Dźwięk
70%
Grywalność
100%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.