RetroAge Recenzja, Nintendo64 Star Wars: Shadows of the Empire
RecenzjaNintendo64

Star Wars: Shadows of the Empire

Loading

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… LucasArts pod wodzą Georga Lucasa postanawia wyciągnąć trochę kasy od wiernych fanów Gwiezdnych Wojen. Tak narodził się multimedialny projekt „Shadows of the Empire”. Akcja projektu (na który składają się książka napisana przez Steve Perry’ego, seria komiksów wydanych przez Black Horse oraz gra na Nintendo64 (skonwertowana rok później na PC)) została umieszczona między „Imperium Kontratakuje” a „Powrót Jedi”. Aby było ciekawiej każdy z elementów projektu opowiada tylko fragment historii, tak więc, aby w pełni zapoznać się z „Shadows of the Empire” fani Gwiezdnej Sagi musieli zakupić wszystkie fragmenty układanki. Dziś zajmiemy się najciekawszym z punktu widzenia gracza elementem, czyli grą na Nintendo 64.

Pamiętnik Dasha Randara, kapitana Outridera, zapisany przez jego przyjaciela Leebo w trzecią rocznicę zniszczenia Gwiazdy Śmierci. Do odczytu pamiętnika zaleca się użycie czytnika typu Nintendo 64.

Przywożąc zaopatrzenie na Hoth, nie spodziewałem się spotkać mojego starego przyjaciela Hana Solo. Niestety nie daliśmy rady dłużej pogadać – Echo Base została nagle zaatakowana przez siły Imperium.

Leebo: Wszystkie wprowadzenia fabularne zostały zapisane na nośniku typu „cartridge” w postaci krótkich animacji w czasie rzeczywistym, oraz skąpo animowanych obrazków uzupełnionych tekstem pisanym.

Cóż, pomocy kumplowi się nie odmawia. Wskoczyłem do Snowspeedera i już po chwili znalazłem się samym centrum działań wojennych. Imperium przeciw Rebeliantom wytoczyło najcięższe działa w postaci AT-ST oraz AT-AT. Ten drugi typ jednostek okazał się wyjątkowo odporny na działanie blasterów. Cale szczęście zadziałał stary trik z linką. Po rozwaleniu w ten sposób AT-AT na kokpicie ukazał się niezrozumiały dla mnie komunikat „Challenge Point Awarded”. Dużym ułatwieniem podczas walki była możliwość zmiany widoku z kokpitu na widok zza Snowspeedera. W celu zwiększenia morale Rebeliantów z głośników przygrywały znane w całej galaktyce przeboje Johna Williama, oraz nie bardzo znane, ale równie dobre Joela McNelly. Niestety nasze możliwości obronne wystarczyły jedynie do przeprowadzenia ewakuacji bazy. Po opuszczeniu pojazdu okazało się ze wszyscy opuścili Hoth beze mnie. Na dodatek drzwi hangaru, w którym zaparkowałem Outridera zostały pozbawione zasilania. Pozostało, więc zabrać wielofunkcyjny pistolet i wyruszyć z misją przywrócenia energii w bazie. Jak można się było spodziewać zadanie nie będzie zbyt proste – po drodze spotkamy żołnierzy imperium, wamapasów, droidów szpiegowskich a nawet jednego zbłąkanego AT-ST.

Leebo:pistolet wielofunkcyjny poza możliwościami klasycznego Blastera z nieskończoną amunicją ma również możliwość zainstalowania 4 popularnych w galaktyce rodzajów pocisków: Seeker – broń samonaprowadzająca (niestety systemy naprowadzania zawodzą w przypadku Bossów); Flame – miotacz ognia, skuteczny na niewielką odległość; Pulse Cannon – bardzo szybka broń energetyczna; Stunner – zamrażarka, działa na istoty żywe; Disruptor – najpotężniejsza przenośna broń w kosmosie, zalecane szczególne środki ostrożności gdyż można samemu od niej zginąć.

Pierwsze, co rzuca się w oczy podczas zwiedzania bazy to w pełni trójwymiarowa grafika. Dosłownie wszystkie obiekty to modele 3D. Na duże kanciaste powierzchnie zostały naciągnięte słabe mocno rozmyte tekstury. Na szczęście wszelkie postaci oraz przedmioty zostały dużo staranniej wykonane i w tym przypadku teksturki są naprawdę bez zarzutu. Troopersi starają się rzucać tekstami w stylu „hej”, aczkolwiek najczęstszym dźwiękiem jest jęk poprzedzający ich zgon. Podczas wędrówki natkniemy się na kilka przedmiotów ułatwiające życie: 3 rodzaje apteczek różniące się siłą działania, chwilową niewidzialność, skrzynie z amunicją, dodatkowe „życie” w postaci czerwonego godła Republiki, oraz tajemnicze srebrne godła Rebeli opisane jako „challenge point” – po zbadaniu tych ostatnich przez Leebo okazało się, że challenge points to swoiste punkty zasług odnotowywane przez zwierzchników rebelii. Posiadacze największej ilości „challenge points” są nagradzani różnego rodzaju bonusami.

Leebo: zapis przebiegu misji możemy przeglądać wykorzystując 4 ustawienia kamery. Jednak najbardziej praktyczne są dwie ukazujące akcje z perspektyw FPP oraz TPP. Kamera prezentująca widok „z góry” czasem przydaje się do lokalizacji „challenge point”

Okazało się, że samo uwolnienie Outridera nie skutkowało końcem problemów. Pas asteroidów wokół Hoth został dobrze obstawiony patrolami Tie-Fighterów oraz Tie-Bomberów. Po raz kolejny działka poszły w ruch. Co ciekawe w czerwonych meteorytach kryły się kolejne „challenge points”. Poza standardowym działkiem Outrider został wyposażony w wyrzutnie rakiet, niestety załadunek pocisków trwa dłuższą chwilę, więc nie zawsze możemy skorzystać z tej bardzo przydatnej broni. Po opuszczeniu pasa asteroidów dotarła do mnie bardzo nieprzyjemna informacja – mój przyjaciel Han Solo został uwięziony przez łowcę nagród Boba Fetta. Jedyny ślad prowadzący do łowcy to… inny łowca IG-88 szukający części do naprawy na złomowisku Ord Mantell. Na złomowisko prowadzi kolejka torowa pilnowana przez strażników którym musiałem pokazać że nie są tak dobrzy jak im się wydawało. Pod dotarciu na miejsce i stłuczeniu kilku tyłków dowiedziałem się, że Fetta mogę spotkać w Imperialnej bazie na księżycu Gall. Po dotarciu na miejsce i trudnej wędrówce przez góry (bardzo przydatny okazał się znaleziony po drodze Jetpack) okazało się, że tchórz zwiał pod eskortą Imperium…Postanowiłem chwilę odpocząć w kantynie na Tatoonie, niestety informacja o planach zabicia Luka Skywalkera przez gang na swoopach nie pozwoliła mi dokończyć piwa… Wskoczyłem na zaparkowanego pod kantyną swoopa i udałem się w kierunku domu Luka gdzie odbywał trening walki mieczem świetlnym. Dziwnym trafem po drodze udało mi się unicestwić cały gang jadący w tym samym kierunku. Od Luka dowiedziałem się, że księżniczka Leia udała się na spotkanie z organizacją Black Sun wybadać, kto wydał wyrok śmierci na młodego Skywalkera. Najwyraźniej moi przyjaciele mają wyjątkowe szczęście do pakowania się w kłopoty. Spotkanie z księciem Xizorem, szefem mafijnej organizacji Black Sun nie wróży niczego dobrego. Pozostało zakraść się na imperialny transportowiec, po czym kanałami przedostać się do pałacu Xizora i uwolnić Leię. Na miejscu całkiem przypadkowo odkryłem plany tajnej jednostki bojowej „Skyhook”. Po raz kolejny pomogłem rebeliantom w siłowym rozwiązaniu problemu. Wspierany X-wingami udało mi się unieszkodliwić broniące „Skyhooka” Tie-Fightery oraz Star Vipery. Po rozwaleniu działek broniących wlotów do wnętrza stacji, udało się wystrzelić rakietę w kierunku rdzenia reaktora zasilającego, po czym zostałem ogłuszony wybuchem rozrywającym „Skyhook”…

W tym miejscu zapis urywa się, prawdopodobnie impuls elektromagnetyczny towarzyszący wybuchowi uszkodził Leebo… co stało się dalej z Dashem dowiedzą się jedynie gracze obdarzeni mocą Jedi.

Ocena ogólna

Star Wars: Shadows of the Empire

NINTENDO 64

Grafika
80%
Dźwięk
100%
Grywalność
90%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.