RetroAge Recenzja, 3DS The Legend of Zelda – Tri Force Heroes
Recenzja3DS

The Legend of Zelda – Tri Force Heroes

Loading

Nintendo już kilka razy próbowało przenieść przygody Link’a w świat gry wieloosobowej, a The Legend of Zelda Tri Force Heroes na konsole Nintendo 3DS/2DS jest jak dotąd najnowszym takim przedsięwzięciem. Moim zdaniem zadanie udało się, ale nie wszystko wyszło idealnie. Zapraszam do recenzji.

The Legend of Zelda Tri Force Heroes jest przygodową grą akcji nastawioną na współpracę trzech bohaterów (graczy), którzy wspólnie pokonują przeciwników i rozwiązują zagadki. Miejsce akcji to królestwo Hytopia, którego mieszkańcy żyją bawiąc się modą. Całe to modne królestwo stanęło jednak w poważnych tarapatach, gdy na córkę króla rzuciła zaklęcie czarownica Lady Maud z krainy Drablands, przez co Princess Styla musiała nosić czarny niemodny kombinezon i odizolowała się od wszystkich. Mieszkańcy Hytopii zaczęli bać się o to aby i na nich czarownica nie rzuciła zaklęcia. Król jak na ojca i władcę przystało wydał polecenie znalezienia bohaterów, którzy zajmą się Lady Maud i uratują księżniczkę oraz ocalą modę w królestwie. W tym momencie my (bohaterowie) wchodzimy do akcji.

Fabuła jest trochę pokraczna, a zarazem to tylko podkład pod stroje, które można kupować, dzięki nim nasz bohater otrzymuje różne moce, ułatwiające grę. Dla przykładu kreacja: „Serduszko” – zwiększa ich ilość podczas misji, „Faraon” – pozwala chodzić po wciągających piaskach,  „Bomber” – zwiększa zasięg bomb… i tak dalej. Łącznie w grze znajdziemy około czterdziestu ciuszków, a wykupić je możemy, gdy zdobędziemy odpowiednie materiały do ich produkcji rozsiane po różnych regionach Drablands. Wspomniana kraina ma bardzo zróżnicowane tereny (leśny, wodny, wulkaniczny, lodowy, pustynny…), w których pokonując przeróżne wyzwania zbliżymy się do Lady Maud.

Każdy z graczy steruje Link’iem w innym kolorze kubraczka, a to, co nas wyróżnia to właśnie wspomniane wcześniej stroje (o specjalnych mocach i właściwościach), a także różnorodna broń i przedmioty.

Rozgrywkę w trybie wieloosobowym prowadzimy na górnym ekranie konsoli, na dolnym zaś wyświetlane są postacie i emotikony komunikacji służące do porozumiewania się (wydawanie komend/poleceń takich jak: podejdź, użyj przedmiot, podnieś, rzuć, ok oraz sygnatury wyrażające emocje radości i smutku).

Co jest ważne – same ikonki komunikacji nie wystarczą podczas gry online. Ja z towarzyszami komunikowaliśmy się przez dodatkową aplikację/komunikator głosowy (Skype/Viber/Discord…), aby móc ze sobą rozmawiać. Jest wtedy prościej opracować strategię na przechodzenie poziomów z wyzwaniami.

Rozgrywka została ukazana tak samo jak w The Legend of Zelda: A Link Between Worlds, czyli z góry pod lekkim kątem. Ogólnie cały styl graficzny i częściowo mechanika (dynamika gry) oparte są na silniku wspomnianego tytułu. Tak samo jak w  A Link Between Worlds tak i w Tri Force Heroes ogranicza nas pasek energii odpowiadający za użycie przedmiotów.

Sposób rozgrywki oparty został na tworzeniu przez graczy totemu, gdzie bohaterowie podnoszą się jeden z drugim tworząc w pionie „dwa piętra”. Na tym systemie oparto zagadki i przeciwników, których nie rzadko trzeba pokonać, aby osiągnąć jego poziom do trafienia np. mieczykiem. Tworząc totem gracz na dole porusza całą grupą, środkowy trzyma wyższego, a ten na górze ma możliwość ataku. Często trzeba drugiego z graczy gdzieś podrzucić, aby ten mógł jeszcze wyżej zrobić to samo z trzecim kolegą i ten ostatni najwyżej uruchomi jakiś przycisk.

Gra stworzona jest do gry w trybie współpracy dla trzech graczy i nie da się grać tylko w dwie osoby. Nie polecam tej gry samotnym graczom!!!

Czas, jaki będzie potrzebny na przejście gry współpracując to około 15-19 godzin zaliczając tylko misje podstawowe. Jeśli jednak zdecydujecie się wymasterować ten tytuł to licznik wskaże 70-90 godzin, co jest już dobrym wynikiem (i zależy od tego ilu macie graczy). Mi udało się wycisnąć z tej gry wszystkie soki – głównie za sprawą tego, że miałem z kim grać. Wystarczy Wam jeden znajomy, który będzie chciał wspólnie uratować „Hyrule” (Hytopię), a trzeciego losowego z internetu „randoma” już znajdziecie, (choć nie jest to takie oczywiste). Czasami trzeba długo czekać, czasami trafi się jakiś troll, innym razem gra wyrzuci kogoś i wszyscy lądują w lobby bez ukończenia misji. Łatwo nie było, ale satysfakcja gwarantowana. Dzięki Gipsi za zaliczenie podstawki, Sadek za wspólne ratowanie księżniczki i motywację „Hyrule samo się nie uratuje!”. Później sam już dla towarzystwa pomogłem innym ograć ten tytuł, także drugie przejście gry zaliczyłem z FunkYoSelf i Szarlatanem, czyli dwa razy zaliczyłem tytuł spędzając z nim około 160 godzin.

Gra ma niestety skopany system wyszukiwania graczy randomowych, przez co za bardzo zawężamy sobie grono chętnych do wspólnej zabawy. Chcąc grać z nieznajomymi online musimy wybrać, w jakiej z ośmiu krain chcemy grać, następnie ograniczamy się jeszcze stylem gry (czy planujemy przemierzać podstawowe misje, czy bonusowe wyzwania) oraz jaki preferujemy styl rozgrywki (wolna eksploracja czy szybkie gonienie do przodu). Ten sposób parowania graczy niestety zawęża nam grono chętnych do gry i powoduje długie oczekiwanie.

Tryb dla pojedynczego gracza jest w tym tytule obecny, ale … jest praktycznie niegrywalny. The Legend of Zelda: Tri Force Heroes to tytuł, w który od razu zacząłem grać online, przeszliśmy wspólnie z kolegami kilkanaście misji i było fajnie. Pewnego dnia chciałem zobaczyć jak gra się samemu. W singlu przeszedłem 2-3 misje i stwierdziłem, że jest to karkołomne wyzwanie. Jako jedna osoba mamy kontrolę nad trzema bohaterami, ale w praktyce sterujemy tylko jednym, a pozostała dwójka zamieniona jest w figurki z drewna i czeka w miejscu. Możemy się między nimi przełączać, przenosząc coś na wzór duszy/energii, która ożywia bohatera, ale i unieruchamia tego, którym przed chwilą się poruszaliśmy. Daje to taki efekt, że gramy sami, możemy podnieść kłodę wtedy kierując bohaterem na dole, wymachujemy mieczem tym na górze… ale cały ten tryb to męczarnia. Można się katować, zaliczyłem tak jeszcze kilka innych misji… ale, po co? W Tri Force Heroes musicie grać z kimś, aby cieszyć się tym tytułem. Nie macie też praktycznie szans samemu na zrobienie misji na czas – ale to już raczej informacja dla chcących ten tytuł wymasterować.

Produkcje pozwolę sobie ocenić wysoko, na solidne 9 za grywalność… ale należy pamiętać, że oceniam ten tytuł za grę wieloosobową. Jest to naprawdę świetna gra do rozgrywania online ze znajomymi. Gorzej sprawdza się, jeśli chcemy grać online z „randomami”, a w trybie singlowym nie polecam – bo będziecie się męczyć. Jeśli nie macie, z kim grać, lub nie macie kompletu graczy to proponuje od oceny końcowej odjąć za każdą osobę 2,5 oczka w dół.

Na szczęście The Legend of Zelda Tri Force Heroes wykorzystuje funkcję Download Play. Aby grać lokalnie ze znajomymi wystarczy, że jedna osoba zakupi tytuł, a kolejni gracze będą mogli prowadzić rozgrywkę bez posiadania swojego kartridża. Ta funkcja była stosowana w większości tytułów na Nintendo DS, ale już na nowszym sprzęcie Nintendo 3DS/2DS jest dosłownie kilka pozycji, które używają tej opcji. Dobrze, że Nintendo pomyślało w tym przypadku, zawsze to zwiększa szanse na znalezienie kogoś, kto będzie chciał wspólnie powymachiwać mieczykiem. Jest to też wielkim plusem na przyszłość. Jeśli Nintendo wyłączy serwery gry, a my będziemy mieli znajomych z konsolami do lokalnej rozgrywki – to wspólna zabawa nadal będzie możliwa.

P.S.

W The Legend of Zelda Tri Force Heroes udostępniono również możliwość rywalizacji między trzema graczami. Na małych arenach można się poganiać i atakować przeciwnika –  ale nie warto o tym się rozpisywać. Jest to taki dodatek, mały trybik dla urozmaicenia zabawy, który szału nie robi. O rywalizacji wspominam tylko z obowiązku… i tak nie będziecie w to grać.

Tri Force Heroes co-op’em (współpracą) wymiata! I w tej roli sprawdza się wyśmienicie! Prawdopodobnie jest to najlepsza gra do współpracy na konsole z rodziny Nintendo 3DS/2DS. Nawet mimo kilku wad lepszego tytułu w tej kategorii nie znajdziecie. Lubicie grać z kimś, macie towarzystwo posiadające handhelda Nintendo? To wybór jest oczywisty – trzeba zagrać!

P.S. 2 – Efekt 3D:

Niestety należę do osób niewidzących tego efektu na konsoli Nintendo 3DS, w związku z tym nie mogę wypowiedzieć się na ten temat. Jednak daje się zauważyć, że sposób prowadzenia rozgrywki „totem” i podobny styl jak w The Legend of Zelda: A Link Between Worlds na pewno urozmaica obraz „głębią”.

P.S. 3 – darmowe DLC:

Den of Trials – Nintendo udostępniło pewien czas po premierze darmowe DLC, w którym znalazło się trzydzieści nowych poziomów, coś na zasadzie hordy. We wspomnianych lokacjach należy zlikwidować wszystkich przeciwników. Wspomniane DLC to także dwa nowe stroje dla Link’a, także, jeśli jesteście podłączeni do sieci, gra sama wymusi aktualizację. Oczywiście czas gry podawałem z zaliczonym DLC.

Ocena ogólna

The Legend of Zelda – Tri Force Heroes

NINTENDO 2DS/3DS

Grafika
90%
Dźwięk
90%
Grywalność
90%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.