WindowsRecenzja

Tyranny

Loading

Witajcie w recenzji Tyranny, jednej z kilku(nastu) intrygujących gier spłodzonych w trakcie rozpoczętego na początku dekady 2010 renesansu gier cRPG. Witajcie w Terratus, świecie który uklęknął pod ciężkim berłem tyrana Kyrosa, ponieważ czasami to zło zwycięża.

W trakcie gry przyjmujemy rolę Stanowiciela ładu Kyrosa – polowego sędziego oraz mediatora, ale także i kata który wymierza sprawiedliwość. Jest to wielce zaszczytna i uprzywilejowana, ale także bardzo wymagająca pozycja z piastowaniem której wiąże się wiele poważnych oraz politycznych decyzji, których skutki mogą wpłynąć na życie lub śmierć wielu ludzi oraz układ sił poszczególnych stronnictw w armii Tyrana.

Właściwa rozgrywka rozpoczyna się wkrótce po podbiciu ostatnich skrawków znanego świata, zanim jednak do niej przystąpimy otrzymamy możliwość przeprowadzenia symulacji ostatnich trzech lat podboju, gdzie podejmowane przez nas decyzje, często błędne lub otwarcie faworyzujące jedną z dwóch konkurujących ze sobą armii mają wpływ na nasze zdolności i relacje z różnymi ugrupowaniami. Wstęp ten był dla mnie szalenie fascynujący, ale dla wielu może raczej przypominać wskoczenie na dechę do basenu wypełnionego po brzegi obszernym lore nieznanego wcześniej świata. Tryb ten składa się głównie z długich komunikatów z odnośnikami do równie długich wpisów „encyklopedycznych” o świecie, ugrupowaniach lub postaciach z miejscami na podjęcie przez nas dalekosiężnej w skutkach decyzji, dla mnie bomba, jednak nawet jeśli trochę przeraża was ta wizja i macie ochotę przeskoczyć ten tryb – moim zdaniem warto, nie dość że możemy drastycznie przetasować sobie możliwości na początku właściwej gry, a często nawet głęboko w jej trakcie to natychmiastowe wejście na głęboką wodę znacząco ułatwia zorientowanie się w naszej obecnej sytuacji poza tym że jesteśmy w głębokiej, czarnej du(…).

Jak już wspomniałem właściwą grę rozpoczynamy po zakończeniu podboju i zniewoleniu przez Kyrosa całego znanego świata, jednak niedobitki armii w jednym z ostatnio podbitych księstewek były na tyle głupie żeby się zbuntować, a garnizon pozostawiony przez zwycięskie armie na tyle nieudolny że krzywoprzysięzcy odnieśli kilka pierwszych zwycięstw, co może sprowokować do buntu inne niedawno zniewolone regiony. Hegemon nie jest zadowolony a jakby tego było mało niegdyś zwycięscy generałowie konkurujących ze sobą armii nie są w stanie dojść do porozumienia i pozostają w bezruchu – nam przypada zaszczytna rola ogłoszenia Edyktu – niezwykle potężnego zaklęcia zdolnego zgładzać armie i zrównywać z ziemią wielkie metropolie mającego zmusić armie do działania, a jego treść to: „Jeśli Nasz przedstawiciel nie zajmie Sali Wyniesienia przed Naszym Dniem Mieczy, wszyscy w dolinie zwanej Studnią Vendriena poniosą śmierć”. Tak więc czując nad sobą groźbę niechybnej zguby w razie porażki bierzemy się do roboty tocząc walki, starając się przemówić zwaśnionym generałom do rozumu i zmusić niechętne armie do współpracy ku chwale Hegemona, albo kto wie? Knując jak wykorzystać chwilową słabość najeźdźców i dołączyć do wydawać by się mogło przegranej sprawy buntowników rozpaczliwie walczących o swój dom i resztki honoru? Decyzja zależy do nas i w znacznym stopniu od tego jakie decyzje podejmowaliśmy do tej pory, w końcu czy ktoś zaufa nam jeśli do tej pory robiliśmy wszystko aby zaszkodzić ich sprawie?

Jeśli chodzi o rozgrywkę w głównym trybie zabawy mamy do czynienia z klasycznym izometrycznym cRPG wzorowanym na najważniejszych tego typu grach złotej ery: możemy rozmawiać z postaciami niezależnymi, naszymi towarzyszami, wchodzić w interakcję z otoczeniem, toczyć walki w czasie rzeczywistym z opcją aktywnej pauzy i kolejkowania rozkazów, ale przede wszystkim podejmować decyzje: zastraszać, prowokować, podlizywać się, zdradzać dotychczasowych sojuszników – wedle uznania.

Walki wykonane są solidnie, ale bez większego polotu i bardzo przypominają dowolny inny system cRPG w rzucie izometrycznym osadzony w uniwersum fantasy – możemy wykorzystywać potężne aktywne lub pasywne zdolności oraz czary a także wspomagać się przydatnymi eliksirami , w starciach pomaga nam także maksymalnie trójka towarzyszy dobranych spośród sześciu potencjalnych członków drużyny. System walki w Tyranny to jednak nie tylko standardowe mechanizmy ponieważ twórcy wprowadzili dwa rzadziej spotykane rozwiązania: zdolności wykonywane wspólnie przez naszego awatara i towarzysza który nam wystarczająco ufa lub się nas boi oraz możliwość tworzenia własnych zaklęć poprzez łączenie poznanych wcześniej słów mocy. Ciekawym, ale nie do końca wykorzystanym elementem jest system Wież częściowo pełniących funkcję twierdz które możemy wyposażyć aby działały także na przykład jako biblioteka lub kuźnia zapewniając pasywne bonusy w trakcie walk. Mechanizm ten miał ogromny potencjał na urozmaicenie gry, niestety został on wykorzystany w bardzo ograniczonym zakresie i kto wie jakie funkcje były jeszcze w planach?

Bitwy jednak choć stanowią ważny i częsty element rozgrywki moim zdaniem nie są najciekawszym elementem Tyranny – jak dla mnie zdecydowany prym wiedzie tutaj święta trójca dobrej opowieści fantasy: fascynujący świat, intrygująca historia i dobrze zarysowane postaci pomiędzy którymi zachodzą interakcje które wydają się być naturalne. Trójca ta dodatkowo wspomagana jest przez nasze decyzje oraz ich realny wpływ na wydarzenia w dalszym ciągu historii. Decyzje podejmujemy bardzo często i tyko nieliczne pozostają bez wpływu na nasze relacje z rozmówcami lub członkami naszej drużyny, do osiągnięcia zamierzonego celu często prowadzą różne drogi, w trakcie rozmowy możemy dla lepszego efektu wykorzystać nasze statystyki jak siła, spryt czy wiedza bądź wybraną na starcie gry przeszłość. Warto zaznaczyć że odhaczanie każdej opcji dialogowej i przesadna dociekliwość może nam zaszkodzić, innym razem pobieżne spojrzenie prowadzi do pominięcia informacji o świecie lub jakiejś postaci.

Tyranny jak na standardy RPG nie jest długą grą, jej pojedyncze przejście zajmuje gdzieś od kilkunastu do czterdziestu godzin w zależności do tego ile staramy się z niej wycisnąć i na jakim poziomie trudności toczymy walki. Knucie intryg w wojnie o bycie najlepszym podnóżkiem Hegemona trzymało mnie w napięciu niemalże od samego początku aż po skromny epilog, mniej więcej w połowie gry okazywało się że wszystkie karty zostały już rozdane w wyniku naszych poprzednich decyzji a kolejne wybory miały głównie wpływ na obecne sytuacje, między innymi z tego powodu po zakończeniu gry czułem pewien niedosyt,  na pocieszenie jednak twórcy Tyranny wprowadzili tyle dróg i ścieżynek prowadzących do wielu zakończeń że prawie jestem w stanie im ten niedosyt wybaczyć. Podobno na ten głód bardzo dobrze działa dokładka w postaci DLC, jednak nie miałem okazji go spróbować, a i sama recenzja odnosi się do wersji podstawowej.

Wypada teraz powiedzieć parę słów o oprawie audiowizualnej i warstwie technicznej.

Już pierwsze spojrzenie na grafikę w grze nie pozostawia żadnych wątpliwości: Tyranny jest grą średniobudżetową, a spektakularna oprawa wizualna była dość nisko na liście priorytetów twórców – świat gry jest widoczny cały czas pod tylko jednym kątem, otoczenia są schludne, modele postaci trochę prymitywne i mało różnorodne jeśli nie liczyć najważniejszych osób, pole bitwy jest jednak czytelne a efekty czarów widowiskowe.  Brak różnorodności modeli mniej istotnych postaci sprawiał mi czasem problemy w trakcie rozmów gdy na zmianę zwracało się do mnie kilka osób z tego samego ugrupowania – zdarzało mi się gubić w tym kto właśnie się odzywa, skoro jesteśmy w tematach okołointerfejsowych to jest on w porządku za wyjątkiem ekwipunku, który szybciutko się zagraca a starsze przedmioty mogą stać się niewidoczne do czasu posprzątania ze względu na brak możliwości przewijania ich widoku – twórcy zdecydowanie nie docenili moich skłonności do chomikowania przeróżnego złomu.

Nieco ciekawiej przedstawia się oprawa dźwiękowa: soundtrack może nie jest zbyt długi i każdy kawałek regularnie się powtarza, jednak każdy utwór świetnie wpisuje się w świat gry i co tu dużo mówić – brzmi naprawdę wyśmienicie. Efekty dźwiękowe w trakcie walki są soczyste a dubbing, pomimo że dawkowany bardzo skromnie bardzo dobrze wykonany.

Nie przypominam sobie żadnych upierdliwych błędów lub problemów, od czasu do czasu nie odkrywały mi się prawidłowo ukryte przedmioty a pierwsze wczytywanie rozgrywki po uruchomieniu programu trwało dość długo, poza tym jednak wszystko działało prawidłowo a kolejne mapy wczytywały się dość szybko.

W ramach podsumowania Tyranny to kawał dobrej gry cRPG w bardzo ciekawym świecie z wciągającą historią poprzetykaną wieloma wyborami które mają znaczący wpływ na dalsze wydarzenia z solidnym systemem walki i paroma ciekawymi pomysłami na urozmaicenie rozgrywki. Warto jednak pamiętać że twórcy nie obchodzą się z nami delikatnie jeśli chodzi o wejście w nieznany dotąd świat od razu rzucając nas w rozbudowany lore gry.

Zdecydowanie polecam graczom tęskniącym za cRPG które bardziej skupiały się na opowiadanej historii niż na samej rozgrywce.

Ocena ogólna

Tyranny

WINDOWS

Grafika
70%
Dźwięk
80%
Grywalność
80%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.