RetroAge Recenzja, NES WWF WrestleMania Challenge
RecenzjaNES

WWF WrestleMania Challenge

Loading

Panie i Panowie!!! Przed nami walka wieczoru!!! W lewym narożniku recenzent ze stajni Retroage, pogromca wielu starych gier, Jedah!!! Jego przeciwnikiem będzie pochodzący prosto z Ljn, tytuł wydany na konsolę NES, WWF Wrestlemania Challenge!!! Llleeeet’s get ready to ruuuumbleeeeeeeeeeee!!!!

Choć antyfani wrestlingu mogą wytknąć tej dyscyplinie wiele (że to wszystko udawane, walki ustawione itd.), nie można zarzucić jej braku widowiskowości. Efektowne rzuty, akrobatyczne techniki, dramatyczne starcia, oryginalne stroje, to i wiele innych czynników sprawiło, że te amerykańskie zapasy zdobyły niesamowitą popularność. Do pracy nad grą Ljn zaprzęgnął znane brytyjskie studio Rare.ltd. (Wizards & Warriors, R.C. Pro-Am, Slalom). Czy udało im się oddać klimat słynnej Wrestlemanii?

No cóż, początek zapowiadał się bardzo obiecująco. Gra wita nas ładną
grafiką Utlimate Warriora i pomysłowo zaprojektowanym, czytelnym menu. Wśród zawodników do wyboru mamy prawdziwe gwiazdy wrestlingu: The Ultimate Warrior, Hulk Hogan, Randy Savage, Andre the Giant, Hacksaw Jim Duggan, The Big Boss Man, Ravishing Rick Rude, Brutus Beefcake to zawodnicy, których żadnemu fanowi WWF przedstawiać nie trzeba. Jest jeszcze jeden zawodnik… Yourself (z ang. Ty). To awatar gracza i jedyna postać, którą można przejść całą grę. Dobre wrażenie sprawia także bogaty wybór trybów. Oprócz klasycznego jeden na jeden powalczymy także dwóch na dwóch (tzw. Tag Team, wystarczy pokonać jednego zawodnika z pary, by wygrać walkę), a nawet trzech na trzech ( Survivor Series, należy pokonać wszystkich 3 zapaśników rywala).Każdy z nich można rozegrać zarówno samemu, jak i z drugim graczem. Mamy także możliwość walki w coopie w trybie Tag Team, gdzie jako dwóch Yourselfów, co brzmi idiotycznie ( nie mogli dać możliwości nadania własnych imion?), wraz z drugim graczem rywalizujemy o mistrzostwo federacji.

Same walki przedstawione zostały w rzucie izometrycznym. Do dolnej części ringu po obu stronach „przyklejone” są paski energii zawodników. Niezbyt szczęśliwe to umieszczenie, gdyż wystarczy za bardzo przesunąć się w jedną ze stron, by nie zauważyć, ile się ma energii.

Zestaw ciosów każdego wrestlera składa się z dwóch rodzajów rzutów, kopniaka, pięści, skoków na leżącego przeciwnika, skoków z narożnika (z wyjątkiem Andre), a także ciosów specjalnych. Każdy zawodnik wykonuje te techniki na swój własny sposób, przez co gra nimi wygląda inaczej (np. część zawodników zamiast kopnięcia uderza „z dyńki”). Ciosy specjalne, choć mocne i efektowne, kosztują naszego wrestlera trochę paska energii, więc nie warto za bardzo z nimi przesadzać. Te również różnią się w zależności od zawodnika, np. Brutus Beefcake uderza pięścią z wyskoku, Hulk Hogan i Yourself atakują drop kickiem, The Big Boss Man powala przeciwników swoim brzuchem, a Jim Duggan przywali z rozbiegu pięścią. Podobnie jak w prawdziwym wrestlingu, możemy także wyjść lub wylecieć poza ring i tam też się okładać. Co ciekawe, grając w trybie Tag Team, stojąc poza ringiem, niekoniecznie musimy tylko cierpliwie czekać na zmianę. Żeby zabić nudę, wiele razy podchodziłem do narożnika, gdzie oczekiwał na zmianę rywal i okładałem go, dopóki gong liczący do dziesięciu nie kazał mi grzecznie wrócić na swoje miejsce. Po zmianie taki przeciwnik wchodził do walki osłabiony, dzięki czemu miałem nad nim przewagę. Mniej cierpliwi mogą także wejść na ring nie będąc zmienianym i pomóc koledze w walce. Jednak i tutaj trzeba zdążyć w porę zejść, by nie zostać zdyskwalifikowanym. Choć to wszystko na papierze wygląda fajnie, to walki, niestety, aż takie porywające nie są. Grze brakuje dynamiki. Tempo starć jest raczej powolne, przez co potyczki pozbawione są widowiskowości, z której tak wrestling słynie. Najbardziej brakuje mi możliwości odbijania się od lin. Dlaczego nie zaimplementowano do gry tak podstawowej rzeczy? Nawet wydany w 1986 roku ProWrestling na NESa dawał taką możliwość. Walki z AI nie są zbyt porywające, gdy tylko udało mi się znaleźć sposób. Wystarczyło rzucić przeciwnikiem o matę, uderzyć tak już leżącego jegomościa, a gdy wstanie, powtarzać w kółko ten manewr, aż pasek energii skurczy się wystarczająco, by dało się go wyliczyć do trzech. Starcia przez to są dość monotonne i zwyczajnie nudzą. Zakończenie gry również trudno nazwać jakimś szałowym. Sytuację ratuje tryb dla dwóch graczy, jednak i on całkiem szybko mi się przejadł.

Graficznie WWF Wrestlemania Challenge prezentuje się przyzwoicie. Wrestlerów jak na możliwości NESa odwzorowano całkiem wiernie. Ładnie prezentuje się także publiczność. Ring ukazany w rzucie izometrycznym sprawia dobre wrażenie. Brakuje mi jedynie sędziego. Co do muzyki mam mieszane uczucie. Jedne utwory są lepsze, inne gorsze, jednak żaden nie utkwił w mojej pamięci na długo.

WWF Wrestlemania Challenge, mimo moich narzekań, nie jest złą grą. Da się w nią grać, a nawet (choć na krótką metę) dobrze przy niej bawić. Tyle tylko, że na każdym kroku widać, iż wiele rzeczy można było zrobić lepiej.

Ocena ogólna: 6.7
Grafika: 7
Dźwięk: 7
Grywalność: 6

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.