River City Ransom to trzecie zachodnie wydanie gry z Kunio na NES. Gra została pierwotnie wydana w Japonii w 1989 roku jako Downtown Nekketsu Monogatari, a następnie w Stanach pod tytułem River City Ransom i w Europie jako Street Gangs. Cieszyła się sporą popularnością co zaowocowało wydaniem portu na komputer Sharp X68000, konsolę PC Engine, a nawet 15 lat po premierze oryginału na handhelda Game Boy Advance.
Cała intryga rozpoczyna się od listu, jaki otrzymali główni bohaterowie: Alex i Ryan (w japońskiej wersji Kunio i Riki). Jego treść brzmi następująco:
“Trzymam całe miasto w garści! Dziewczyna Ryana jest moim zakładnikiem. Z moim gangiem uczniów i złych bossów jestem niepokonany. Spełnijcie moje żądania… albo czekają was przykre konsekwencje.
PS. Jeśli będziecie chcieli mi przeszkodzić, czeka was walka o życie
…. Podpisane SLICK.”
Nasi bohaterowie niespecjalnie przejęli się groźbami i ruszyli na ratunek.
River City Ransom to chodzona bijatyka, gdzie przemierzamy ulice tytułowego miasta, walcząc z okolicznymi gangami. Na początku wybieramy jednego z bohaterów, czyli Alexa lub Ryana. Wybór jest jednak czysto kosmetyczny, gdyż na początku postacie dysponują tym samym wachlarzem ciosów. Są to pięść, kopniak oraz atak pozostawioną przez wroga bronią bądź przedmiotami znalezionymi na ulicy. Do walki wykorzystamy m.in. kije, kastety, łańcuch, a nawet przedmioty tak nietypowe jak kosze na śmieci czy koła samochodowe. Możemy także rzucić powalonym wrogiem w oponentów, bądź trzymając go nad głową okładać nim bandziorów. Jednak to, co wyróżnia River City Ransom na tle innych chodzonych bijatyk to fakt, że nasi bohaterowie stopniowo stają się coraz silniejsi. Otóż przemierzając miasto, natrafimy na różne sklepy, restauracje, księgarnie, a nawet publiczną łaźnię. Spożywając posiłek, zakładając rzecz, a także czytając zakupione książki, chłopakom rosną statystyki. Te podzielone zostały na siłę, zręczność, zwrotność, szybkość itd. Pozycje książkowe zaś uczą nas nowych, potężnych technik walki. Pieniądze na zakupy zdobywamy, pokonując kolejnych wrogów. Niestety, najlepsze przedmioty potrafią słono kosztować i żeby na nie zarobić, zmuszeni jesteśmy do nudnego farmienia. Warto jednak inwestować w nowe umiejętności, jeżeli tylko jest taka możliwość, ze względu na fakt, iż gra nie jest łatwa. Nawet na poziomie nowicjusza nasi wrogowie potrafią szybko skopać nam tyłki, a co gorsza, oprócz zwykłych przeciwników, zmierzymy się także z potężnymi bossami. Co mnie szczególnie zaskoczyło, w przeciwieństwie do innych chodzonych bijatyk, tutaj możemy się cofnąć do wcześniej odwiedzonych miejsc, a nawet musimy, bo bossowie są porozrzucani w różnych miejscach w mieście. Niekiedy aby dotrzeć do kolejnego, musimy się cofnąć sporo wstecz do poprzedniej dzielnicy. Żeby dostać się do szkoły, gdzie znajduję się Slick z porwaną dziewczyną, musimy pokonać ich wszystkich. Inaczej zastaniemy zamkniętą bramę. W River City Ransom można grać samemu, ale zdecydowanie lepiej zaprosić do zabawy znajomego. Dzięki temu gra staje się łatwiejsza, szczególnie gdy trzeba walczyć z dwoma bossami jednocześnie. Musimy jednak uważać, by w ferworze walki nie uderzyć naszego kolegi, gdyż gra nie posiada trybu „friendly fire”. Jeżeli miałbym na coś ponarzekać to na passwordy. Fajnie, że dzięki nim grę mogę przerwać i wznowić w miejscu, w którym skończyłem, ale dlaczego są one takie długie. Dobrze, że nie trzeba ich wpisywać po każdej śmierci bohatera. Gdy zginiemy, gra przywraca nas do ostatniej bezpiecznej lokacji. Dodam do tego, że nie mamy limitu żyć i nie zobaczymy napisu „Game Over”.
Przyczepiłbym się również do wrogów, którzy, choć różnią się facjatą i kolorem stroju, to jednak mają ten sam wachlarz ciosów, przez co do gry niekiedy wkrada się monotonia. Szczęśliwie bossowie są bardziej różnorodni. Każdy z nich posiada unikatowe techniki walki, przez co na każdego trzeba znaleźć osobną strategię.
Grafika River City Ransom to duży skok jakościowy względem dwóch poprzednich gier z Kunio (ich zachodnie tytuły to Renegade i Super Dodgeball). Zmianie uległ design na taki, który znamy z późniejszych gier z serii. Postacie wyglądają zdecydowanie ładniej, lokacje również prezentują się lepiej, niż to dawniej bywało. Rewolucji nie ma z kolei pod względem audio, co nie znaczy, że gra brzmi słabo. Melodie w trakcie rozgrywki wpadają w ucho i prezentują wysoki poziom. Muzyka zmienia się za każdym razem gdy wchodzimy do sklepu lub walczymy z bossem. Dźwiękom w grze, również zarzucić nic nie można.
River City Ransom to jeden z największych klasyków na NESa. Najlepiej samemu włożyć cartridge, nacisnąć Power i przekonać się, dlaczego tak jest. Czas przy grze spędziłem bardzo miło i okazyjnie do niej wracam. Zatem do walki! Miasto i dziewczyna same się nie uratują!
River City Ransom / Street Gangs
NES