Jeżeli miałeś komputer z Windows i nigdy nie słyszałeś o Saperze to… właściwie nie wiem, co mam Ci powiedzieć. Gra została napisana przez Curta Johnsona pierwotnie na komputer IBM z systemem OS/2. Jego kolega Robert Donner przygotował zaś port na Windowsa 3.1. Saper trafił do pakietu Microsoft Entertainment Pack, który mogliśmy znaleźć w folderze „Gry”. Minesweeper, bo tak brzmi oryginalny tytuł, zadomowił się na kolejnych wersjach „Okienek” aż do Windows 7. Od numeru 8 wzwyż już rozbrajacza min nie znajdziecie w swoim systemie, ale możecie pobrać go ze sklepu Windows Store w odnowionym wydaniu. Nas jednak interesuje to pierwotne i o nim jest ta recenzja.
Mój pierwszy kontakt z Saperem przypada na erę komputerów z Windowsem 98. Delikatnie mówiąc, nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Program odpalił się w małym oknie, a w nim zobaczyłem jednolicie szare kafelki z uśmiechniętą żółtą buźką u góry i dwoma licznikami po bokach. No i ten pasek z opcjami, rodem z innych aplikacji Windowsa. Krótko mówiąc, Saper prezentował się brzydko. Jednak nie powstał po to, by zachwycać wizualnie. Celem pakietu Microsoft Entertainment Pack, było stworzenie gier, które oswoją użytkownika z nowym akcesorium komputerowym, jakim była mysz. Do sterowania jednak jeszcze wrócimy.
O co w tym wszystkim chodzi? Jak już wspomniałem, mamy planszę składającą się z szarych kafelków. Naszym zadaniem jest, odsłaniać kolejne z nich licząc, że nie natrafimy na minę. Gdy tak się stanie, gra się kończy i musimy zaczynać od nowa. Jeżeli mamy przypuszczenie, iż na danym polu znajduje się mina, możemy oznaczyć je flagą. Jeśli nie jesteśmy pewni, mamy możliwość postawienia pytajnika. Celem jest wyczyszczenie całej planszy i nie trafienie na minę. Co znajduje się pod pozostałymi kafelkami? Część z nich jest pusta, ale na niektórych znajdziemy cyfry od 1 do 8. Są one niezwykle przydatne, gdyż informują, ile min znajduje się w ich sąsiedztwie. Natrafimy również na takie, które odsłonią większy obszar. Oczywiście przy każdym uruchomieniu gry miny układają się w zupełnie innych, losowych miejscach. Jeśli wygramy, pojawi się okno z gratulacjami, gdzie możemy wpisać nasze imię na listę wyników.
Saper posiada trzy rodzaje plansz odpowiadające różnym poziomom trudności: początkujący (plansza 8×8 pól, 10 min, ryzyko trafienia na minę: 15,625%), zaawansowany (plansza 16×16 pól, 40 min, ryzyko trafienia na minę: 15,625%), ekspert (plansza 30×16 pól, 99 min, ryzyko trafienia na minę: 20,625%). Co ciekawe, gra posiada prosty edytor, pozwalający samodzielnie stworzyć planszę (od 8×8 do 30×24 pól) z liczbą min od 10 do 668.
Sam interfejs jest bardzo prosty. U góry, na środku mamy uśmiechniętą buźkę cieszącą się po każdym odsłoniętym pustym polu. Gdy jednak trafimy na minę, jej oczy zamieniają się w krzyżyki, a buzia robi się smutna. Po lewej stronie znajduje się licznik przedstawiający liczbę min. Gdy oznaczymy którąś flagą, maleje. Po prawej zaś zegar mierzący czas naszej rozgrywki. Efektów dźwiękowych tu nie uświadczymy. Pochwalę za to sterowanie, bo to w pełni korzysta z dobrodziejstw myszy i jest bardzo proste. Lewym klawiszem odsłonimy pole, klikając raz prawym, oznaczymy je flagą, a dwa razy pytajnikiem. Po porażce starczy kliknąć martwą buzię, by zacząć od nowa.
Jak wspomniałem wcześniej, wygląd Sapera nie przypadł mi do gustu. Muszę jednak przyznać, że sama rozgrywka bardzo mnie wciągnęła. Przynajmniej na początku. Odkrywanie kolejnych pól z ciągłym poczuciem niepokoju, czy nie będzie to moje ostatnie, sprawiło, że zabawa w sapera jest bardzo emocjonująca. Do tego stopnia, że po każdej porażce byłem wkurzony i podchodziłem do jeszcze jednego podejścia, by udowodnić sobie, że potrafię ukończyć planszę w jednym kawałku. Ostatecznie udało mi się to tylko na najniższym poziomie trudności. Na średnim ilość pól była na tyle duża, że nie byłem w stanie odsłonić wszystkich bezpiecznych. W tym momencie pojawiła się frustracja i zniechęcenie. Bo jednak pomimo wymienionych w poprzednim akapicie ułatwień dużą rolę odgrywa Saperze losowość. To, czy wygramy, czy nie często zależy od zwykłego farta. W rezultacie zniechęciłem się do Sapera i z całego zestawu gier dołączonych do Windowsa najmniej przypadł mi do gustu. Oczywiście nie ma co się oszukiwać. Saper to nie jest gra AAA tylko drobna aplikacja dobra na kilkuminutowe posiedzenia. Uruchamia się szybko i jest prosta w obsłudze, co sprawia, że jako mały czasoumilacz w pełni się sprawdza. Uważam jednak, że folder „Gry” posiadał ciekawsze pozycje, ale to już temat na osobny artykuł.
Saper
PC WINDOWS
Ja jakoś nigdy tej gry nie rozumiałem i nie zachwycała mnie wizualnie. W tym roku jednak na imprezie retro miałem okazję na chwilę zagrać i kolega wytłumaczył mi zasady. Nawet rozwiązałem dwie plansze, te krótkie, małe. Zatrybiłem, zrozumiałem o co chodzi, ma to jakiś sens ale… jednak wole inne gry.
Rok temu grałem w Minesweeper Genius i ją mega polecam. Dostępna jest na wielu platformach, często w promocji i świetnie wygląda 😁. Ja ograłem na Switchu ale bomba i to taka ulepszona wersja tego pradziadka z Windowsa.
Można w nią też grać bez końca, bo ma losowy generator plansz, a jak ktoś chce skończyć wszystkie levele z kampanii, to też pobawi się kilka godzin. Za 4zł must have.