Pod koniec 2004 roku na PlayStation 2 wydana została druga część gry, której bohaterem jest szop złodziej czyli Sly 2 Band of Thieves. Tytuł jest połączeniem skradanki z platformówką i co ciekawe taki mix gatunków udał się. Zapraszam do recenzji.
Na początku dodam tylko, że nie grałem w poprzednią część z 2002 roku Sly Cooper and the Thievius Raccoonuswięc nie będę odnosił się do zmian i dodatków, które Sucker Punch wprowadzili w opisywanej kontynuacji.
Tytuł w kreskówkowym stylu przedstawia fabułę. Szop i jego banda muszą dokonać kilku spektakularnych napadów. Jeśli lubicie historie to nie będę Wam jej nakreślał i zdradzał. Dodam tylko że jest tu dużo scenek między misjami, które określają dokładnie o co chodzi w całym tym zamieszaniu. Filmowe motywy przed każdą misją z nadanym tytułem skoku pozwalają mi porównać produkcję do takich kinowych przebojów jak Ocean’s Eleven i Mission: Impossible. Jest to lekko strawna forma dla każdego z dawką humoru, akcji i zadań specjalnych.
Sly 2 Band of Thieves to skradanko-platformówka w 3D. Sony stara się na swoich konsolach mieć coś innego niż konkurencja i wydaje produkcje z fabułami zmiksowane z platformówkami (patrz seria Ratchet z gatunku strzelanko-platformówka). Wydawca chce w ten sposób przyciągnąć młodszych i starszych graczy – tak jak robią to filmy animowane. Dziecko ogląda kolorowe obrazki, a rodzić zachwyca się tekstami i fabułą. Takie połączenia są dobre i znajdują swoich odbiorców.
Jak wskazuje podtytuł gry „Band of Thieves” muszę przedstawić bandę złodziejaszków:
Szop Sly – tytułowy bohaterem, który ma najwięcej misji do wykonania i największy wachlarz ruchów. Może się skradać i podkradać z tylnych kieszeni oraz sakiewek monety. Szop skacze po dachach, linach elektroenergetycznych, gzymsach, wspina się po drutach, a dzięki lasce może też zaczepić się o wiszące haki lub zaatakować przeciwnika. Potrafi chować się pod stołami – jest po prostu dobry w swoim fachu.
Żółw Bentley – mózg operacji, technik, gadżeciaż i komputerowiec zarazem. Jest powolny, niski, nie skacze wysoko ale może za to używać min wybuchowych i usypiających. Ma swój pistolecik na strzałki z gazem i rozgrywka tym gadem zmienia mechanikę gry na bardziej techniczną.
Hipopotam Murray – mięśniak od zadań siłowych mogący też jako jedyny podnosić różne przedmioty i nimi rzucać. Gra tym osobnikiem także wymusza na nas inny sposób gry niż skradanie się szopem. Ma on chyba najmniej misji do wykonania, jest trochę głupiutki i wprowadza więcej humoru niż pozostali.
Cała gra podzielona jest na kilka głównych misji w wielu miejscach świata: Paryżu, Pradze, Indiach … czy Kanadyjskiej Dziczy. Każda z wymienionych miejscówek to albo miasto z uliczkami i budynkami po których można biegać i do kilku też wejść, albo forteca z przynależącymi do niej terenami. Lokacje są duże i jest co w nich robić, np. jak to w platformówkach rozmieszczono po 30 butelek do znalezienia, kilka drogocennych przedmiotów do wykradnięcia i kilkanaście zadań fabularnych oznaczonych na mapie.
Na początku każdej misji Sly musi zakraść się w odpowiednie miejsce i zrobić rozpoznanie. Wykonanie kilku zdjęć pozwala aby Bentley mógł ułożyć plan napadu. Później już na slajdach przedstawia nam swoją wizję udanego skoku. W ten sposób na mapie zaznaczają się zadania do wykonania dla poszczególnych postaci. W ten sposób w każdej miejscowości spędziłem średnio trzy godziny wykonując misje i zbierając butelki. Wykonanie wszystkich zadań w danej lokalizacji na koniec pozwala okraść sejf, w którym znajdują się specjalne gadżety ułatwiające rozgrywkę w późniejszych etapach (np. elektryczna laska, która jednym uderzeniem eliminuje przeciwnika).
Główne zadania skradankowe to często dostanie się w odpowiednie miejsce unikając strażników, reflektorów i laserów. Czasami możemy po cichu eliminować przeciwników, a bywają też polecenia, w których nie możemy nikogo zaatakować. Koniecznością jest wtedy chowanie się pod stołami, przemieszczanie po żyrandolach i gzymsach pod sufitem. Często trzeba coś wykraść, uruchomić jakiś komputer lub wyłączyć alarm. Gra jest zróżnicowana i zawiera też kilka mechanizmów rozgrywki nie związanych ze skradanko-platformówkowym rodzajem gry. Czasami strzelamy z działka umieszczonego na helikopterze, a innym razem hakujemy komputery w prostej gierce przypominającej czołgi widziane z góry. Tytuł miesza różne mechanizmy powodujące, że powolniejsze planowanie i realizowanie napadu nie jest nużące, bo twórcy przeplatają rozgrywkę różnymi akcjami.
Wykonywanie zadań ułatwiają przeróżne gadżety, które można znaleźć w sejfach, a także wraz z postępem przygody kupić za zebrane pieniądze. Kasa za którą można nabyć nowe produkty zdobywana jest za eliminowanie przeciwników i niszczenie elementów otoczenia – wyrzucane są wtedy pojedyncze monety do zebrania. Większe sumki można zdobyć za wykradnięcie drogocennych przedmiotów i doniesienie w odpowiednim czasie do bazy wypadowej. Później Bentley sprzedaje je przez internet a za uzyskany łup może kupić coś na własny użytek lub dla ekipy. Są to różne rozpraszacze strażników, np. budzik, który Sly może wyrzucić aby zainteresować nim wroga na chwilę. Są też bomby gazowe ogłupiające przeciwników, powodujące że strzelają sami do siebie. Gadżetów jest wiele i dla każdej postaci są inne. Warto z nich korzystać bo ułatwiają przejście misji.
Tytuł ma częste cheackpointy ułatwiające grę. Dla przykładu gdy naszym zadaniem jest wykraść cztery klucze strażnikom, to po zabraniu jednego i popełnieniu błędu gra restartuje się nie od początku, tylko już po wykonaniu 1/4 polecenia. Przyznam, że zdarzało mi się często coś sknocić i ten system nie powodował frustracji, nie musiałem zaczynać od nowa tylko kontynuowałem kradzież.
Z drażniących mnie na początku problemów wymienię tylko brak możliwości zmiany ustawień obracania kamerą. Skręcając prawą gałką w lewo kamera obraca się w prawo – całkiem na odwrót niż w innych produkcjach. Ostatecznie przyzwyczaiłem się do tego, ale później odpalając inny tytuł znów miałem problemy z przestawieniem się. W opcjach nie znalazłem możliwości zmiany tych ustawień i szczerze mówiąc było to wkurzające.
Graficznie tytuł prezentuje się bardzo dobrze. Oprawa w cell-shadingu jest szczegółowa i te 15 lat temu musiała zachwycać. Lokacje są duże, a rozmieszczenie budynków i różnych obiektów na mapie idealnie rozplanowana. Umiejscowienie akcji w różnych lokalizacjach pozwoliło też na duże zróżnicowanie stylów plansz i każda główna misja wygląda inaczej. W każdej miejscowości znajdziemy innych przeciwników, których wykonanie również zachwyca. Jeśli chodzi o poziom wykonania w tym aspekcie to cały design gry jest bardzo dobry.
Muzyka nie jest jakoś specjalnie wyszczególniona i nie narzuca się podczas rozgrywki. Jest dopełnieniem obrazu i dopiero po włączeniu jej do odsłuchania z YouTube stwierdziłem, że jest w odpowiednim nastroju i pasuje do gry. Jednak nie jest to nuta, którą zapamiętamy i będziemy mruczeć pod nosem gdy już wyłączymy konsolę. Udźwiękowienie to także różne słyszalne odgłosy przeciwników, pojazdów i skaczących butelek. Warto wspomnieć, że szkło wydobywa charakterystyczny dźwięk i narządem słuchu można je zlokalizować. Będąc w pobliżu odpowiednio odwracając kamerą można usłyszeć z której dokładnie strony dobiega dźwięk. Ten element jest bardzo dobrze wykonany i pomagał mi zebrać wszystkie pochowane znajdźki. Gra zawiera też pełny voice acting i każda z postaci brzmi bardzo dobrze, oddając charakterem głosu osobowość bohatera.
Na koniec warto też wspomnieć, że cała trylogia z PlayStation 2 została w 2010 roku wydana również na PlayStation 3 jako The Sly Collection. Jeśli posiadacie trzecią generacje stacjonarnej konsoli Sony to warto ten zestaw ograć – szczególnie jeśli lubicie skradanki/platformówki i nie mieliście wcześniej styczności z tym złodziejaszkiem.
Podsumowując tytuł jest warty uwagi i powinien spodobać się zarówno fanom skradanek, jak i platformówek. W drugiej przygodzie Sly Coopera znajdziecie sporo pokładów zabawy. Osobiście czasami męczyły mnie zadania niezwiązane typowo z głównym charakterem gry (hakowanie komputerów i strzelanie z działek helikoptera). Jednak pozostałe mechanizmy rozgrywki, oprawa video i szukanie narządem słuchu butelek były naprawdę fajne. Gra jest dla mnie trochę przegadana fabularnie, nad fabułę zawsze wybieram rozgrywkę i tu nie mam nic więcej do zarzucenia. Na konsolach Nintendo fabuła zawsze jest tylko pretekstem aby zacząć rozgrywkę, ale u Sony to jednak standard – więc grając na PlayStation pewnie jesteście do tego przyzwyczajeni. Tytuł polecam, a w przyszłości planuje ograć pozostałe części (pierwszą i trzecią) już na PS3 w wersji HD.
Ocena ogólna: 8.3
Grafika: 9
Dźwięk: 8
Grywalność: 8
Bardzo fajna recenzja. Trylogia Sly to moje ulubione platform ery z PS2, Sly Cooper: Thieves in Time ograłem na Vicie i już mi tak nie podeszła.