IntellivisionRecenzja

Space Armada

Loading

54 dzień w okopach. Wiem, tu nie płacą za myślenie. Wojny są bezsensowne. Wojny są głupie. Wojny są złe. Ostatnio dostarczyli nam nowe działka z USA – sześć sztuk. Świetnie, tylko naraz możemy używać tylko jednego. Wyobraźcie sobie, że wróg atakuje tylko w nocy, cały czas w ten sam idiotyczny sposób, biegnąć zakosami w kierunku okopów, strzelając na oślep. Co jakiś czas pojawia się jakiś wóz opancerzony, ale chyba tylko chcą się pochwalić, że takowy posiadają. Chociaż raz zdarzyło się, że takim wjechali jak kamikadze w nasze umocnienia… Żeby nie zwariować staram się myśleć o czymś przyjemnym. Wojna to nie jest „Call of Duty”, z drugiej strony patrząc na inteligencję przeciwnika przypomina mi się „Space Armada” na konsolę Intellivision.

Space Invaders to niekwestionowany hit końca lat ’70 zarówno na automatach arcade (ponad 750 tysięcy sprzedanych maszyn) jak i konsoli Atari 2600 (ponad 6 milionów sprzedanych cartridge). Prawnicy konkurującej z Atari firmy Mattel odkryli, że wspomniany tytuł jest słabo zabezpieczony od strony prawnej i wystarczy jedynie zmodyfikować nazwę gry aby wydać swoją wersję na konsolę Intellivision nie płacąc licencji producentowi oryginału – Taito. Tym sposobem w 1981 roku na półkach sklepowych pojawiły się cartridge z grą „Space Armada”, która sprzedała się w ilości ponad 900 tysięcy egzemplarzy. Ze względu na rywalizację Atari<->Mattel w przypadku recenzji „Space Armada” pomyślałem o napisaniu małego porównania „Space Invaders” na konsolę Atari 2600 z odpowiednikiem na Intellivision.

Grafika

W przypadku „Space …” niezależnie od konsoli, ciężko oczekiwać graficznych wodotrysków, czy innych fajerwerków. Na plus wersji Intellivision przemawiają natomiast większe sylwetki kosmicznych najeźdźców oraz bogatsza ich animacja – do 4 klatek. Ponadto każdy rząd przeciwników posiada odrębny kolor. Również wygląd kosmicznego myśliwca bardziej przypadł mi do gustu w wersji na konsolę od Mattel. Z ozdobników graficznych, każdy kolejny poziom/fala obcych posiada specyficzny kolor ramki. W porównaniu do wersji Atari 2600 zabrakło aktualnego licznika punktów a uzyskany wynik możemy zobaczyć jednie po utracie jednego z sześciu „żyć” oraz po zakończeniu gry.

Dźwięk

W obu przypadkach mamy do czynienia z prymitywnym plumkaniem, pierdzeniem i trzaskami. Subiektywnie oceniam jednak „Space Armada” jako minimalnie bardziej różnorodną i mniej drażniącą dla uszu.

Grywalność

„Space Invaders” na Atari 2600 posiada w porównaniu do wersji Arcade mniejszą ilość kosmicznych najeźdźców – 36 (6×6) vs. 55 (11×5). Na Intellivision ze względu na większe obiekty mamy ich jeszcze mniej – 32 (8×4). Taki układ przeciwników pozostawia im niewiele miejsca na ruch w poziomie, przez co trzeba stosować trochę inne strategie ich likwidacji podczas rozgrywki. Ciekawy pomysłem w „Space Armada” jest progres rozgrywki – z każdą nieparzystą (do 13 włącznie) falą kosmitów następuje rozwinięcie ich możliwości – dostają nowe rodzaje uzbrojenia (bomby, rakiety samonaprowadzające), możliwość czasowej niewidzialności a nawet przeprowadzania ataków kamikadze na nasze osłony za pomocą statku kosmicznego. Z samym statkiem wiąże się kolejna różnica – jest go dużo trudniej zestrzelić, jednak gdy uda nam się ta sztuka w nagrodę zostaje odbudowana najbardziej zniszczona odsłona.

 Do tej pory „Space Armada” wydaję się być ciekawszą i bardziej rozbudowaną pozycją niż „Space Invaders” – przyszedł więc czas na (sporą) łyżkę dziegciu w tej beczce miodu. Na Atari 2600 oddano 112 wariacji uruchomieniowych rozgrywki (ruchome osłony, ukośnie spadające bomby, szybko spadające bomby, niewidzialni kosmici) oraz opcje zabawy dla dwóch graczy. Wersja Intellivision jest przeznaczona tylko dla jednego gracza, a opcje uruchomieniowe sprowadzają się do dwóch – gra (standardowy tryb z progresem rozgrywki) oraz praktyka (powtarzający się w kółko ostatnio ukończony poziom z wolniej poruszającymi się przeciwnikami). Ze względu na wykorzystanie specyficznych właściwości pamięci graficznej Intellivision pozwalających na multiplikowanie wyświetlanych na ekranie obiektów, w „Space Armada” zastosowano programową detekcję kolizji, która powiedzmy że nie działa najlepiej – zdarza się, że program nie zaliczy trafienia na krawędzi obiektu, innym razem podczas animacji wybuchu wroga nastąpi przesunięcie w jego kierunku kolejnego obiektu, który również zostaje zniszczony. Na koniec dodam jeszcze, że przeznaczony do Atari 2600 joystick w tym przypadku wydaje się być dużo bardziej wygodny i precyzyjny niż kontroler Intellivision.

Konsola Intellivision nigdy nie była u nas jakoś specjalnie popularna a kolekcjonerzy zapewne mają listy ulubionych/obowiązkowych gier do zakupu – przy czym podejrzewam, że „Space Armada” znajduje się na nich niezwykle rzadko. Względnie można rozważyć zakup (aktualnie już retro) składanki „Intellivision Lives” dostępnej między innymi na platformy GameCube, NDS, PC, PS2, Xbox, gdzie wśród około 60 gier znajdziemy między innymi recenzowaną pozycję.

Ocena ogólna

Space Armada

MATTEL INTELLIVISION

Grafika
60%
Dźwięk
50%
Grywalność
50%

Zdjęcia/Skany
Gameplay

Autor

Komentarze

  1. Przyjemna do przeczytania recka. Space Invaders to mimo upływu lat całkiem grywalna pozycja, choć trochę toporna względem następców.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.