RetroAge Recenzja, SNES Street Fighter II Turbo
RecenzjaSNES

Street Fighter II Turbo

Loading

  We współczesnym gamingu modne jest zjawisko tak zwanego „skoku na kasę”. Fani oburzają się, że mimo wydania pieniędzy na grę, by cieszyć się dodatkową zawartością muszą jeszcze raz zapłacić. Na przykład: nie mamy dostępu do dodatkowych postaci bądź poziomów jeśli znów nie sypniemy groszem. Z krytyką spotykają się również twórcy, wydający kolejną reedycję swojej gry, żądając za nią kwotę równowartą albo nawet wyższą niż pierwowzór. A co jeśli powiem wam, że nie jest to zjawisko nowe. Spójrzmy na takiego Street Fighter II, ileż to jego edycji ukazało się od czasu premiery oryginału. Dziś przyjrzymy się Street Fighter II Turbo i spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy posiadając oryginał warto sięgnąć po tą edycję?

  Street Fighter II Turbo zostało wydane w 1993 roku. Port został stworzony na podstawie oryginalnego Street Fighter II, ale na cartridge’u o większej pojemności (ok. 20 mb). Mimo „Turbo” w tytule gra zawiera też poprzednią edycję: wydane niecały rok wcześniej Street Fighter II Champion Edition, które istnieje tutaj jako tryb „Normal”, zachowując normalne tempo gry. Pierwsze co rzuca się w oczy po uruchomieniu gry, to gwiazdki symbolizujące prędkość rozgrywki. Naciskając strzałkę w lewo lub w prawo, możemy dostosować tempo walki w skali od zera do czterech. No i cóż, jak ktoś lubi szybszą rozgrywkę, będzie usatysfakcjonowany. Jednak mimo zwiększenia tempa nie jest jakoś strasznie trudno nadążyć za walką i każdy po pewnym czasie łatwo może się przyzwyczaić, za co duży plus. Zmiana ta na pewno wymusza na graczach szybszą reakcję i też lepsze wyczucie czasu. Dzięki temu w zależności od ilości gwiazdek musimy odpowiednio przemyśleć taktykę na daną walkę co dodatkowo wzbogaca gameplay. A jeśli dalej uważamy, że SF II Turbo to gra wolna starczy wpisać specjalny kod, a wtedy nasza skala prędkości zostanie zwiększona aż do 10! To już jednak opcja dla prawdziwych hardkorów, niemniej świetnie bawi jeśli chcemy popykać z kolegą/koleżanką w trybie VS.

  Gra króluje nad poprzednikiem pod względem warstwy audio. Spiker wyczytuje teraz kraje, do których lecimy a odgłosy walki i ciosów specjalnych brzmią bardziej naturalnie. Słychać też wyraźnie wiwaty publiczności po zakończonym pojedynku.

 Wchodząc do menu wyboru postaci, gracze będą zdziwieni innym kolorem stroju dla niemal każdego wojownika. Kimono Kena jest fioletowe, Ryu jasnoniebieskie, skóra Blanki żółta itp. Na początku czułem się trochę zawiedziony, bo wolałem pierwotne barwy. Na szczęście wciskając start, kolor zmienia się na ten znany z „podstawki”. Niemniej fajny bajer jeśli komuś pierwotne barwy niezbyt odpowiadały. Mówiąc o postaciach, warto wspomnieć, że nareszcie możemy stoczyć walkę, grając tymi samymi bohaterami. Tyczy się to zarówno trybu vs jak i tego dla jednego gracza. W podstawowym trybie bowiem oprócz standardowej jedenastki przeciwników, na naszej drodze stanie także nasz sobowtór. Skoro już  przy rozgrywce jednoosobowej jesteśmy, warto nadmienić, że do plansz bonusowych dołączyło niszczenie spadających z góry planszy beczek.  Aby uzyskać najwyższy bonus punktowy, należy zniszczyć wszystkie w wyznaczonym czasie. Nie jest to takie proste, albowiem spadają one z obu stron planszy. Jeśli nie zniszczymy beczki, a ta w nas uderzy, to zostaniemy powaleni, tracąc cenny czas. Jest to całkiem miła odmiana od niszczenia samochodu i stosu cegieł. Podobają mi się również poprawione zakończenia dla każdego wojownika. Endingom jakością grafiki bliżej teraz do tych z automatów.  Mówiąc o samej rozgrywce, jeszcze bardziej ulepszono już moim zdaniem dobry balans postaci.  Do tego niemal każda z nich (poza Guile i 4 bossów) dostała nowe ciosy specjalne. Taki Ryu wypuszcza teraz ognisty Hadouken a Ken z kolei równie palący Shoryuken. Możliwość strzelana kulami energii otrzymała także Chun – Li.

  Powiecie mi zaraz: „No dobra Jedah, zapisałeś całą stronę recenzji a ani słowem nie wspomniałeś, że czterej bossowie stali się w końcu postaciami grywalnymi”. No cóż, nie bez powodu zostawiłem sobie ich na koniec… ehhh, no dobra zrobiłem to kompletnie bez żadnego powodu. Zatem tak Barlog, Vega, Sagat i M. Bison stali się w końcu możliwi do wyboru i to zarówno w rozgrywce jedno jak i wieloosobowej i naprawdę gra się nimi fajnie. Barlog jako jedyna postać w grze, uderza jedynie pięściami, jednak wcale nie jest przez to słabszą postacią. Wręcz przeciwnie brak ten nadrabia uderzeniami z piąchy na brzuch, z czego jego dolna pieść w przykucu przewróci przeciwnika tak samo jak podcięcie nogą u innych postaci. Do tego ma mocne ciosy specjalne. Vega to postać najszybsza i najzwinniejsza z całej czwórki. Potrafi odbijać się od ścian a w swojej planszy w Hiszpanii, wspinać się po klatce.  Do tego uzbrojony jest w szpony, które zwiększają zasięg ataku. Co ciekawe szpon jak i noszoną przez niego maskę można mu strącić w trakcie walki. Broń jednak pozostaje na planszy, umożliwiając Vedze ponowne jej założenie.  Sagat to zdecydowanie moja ulubiona postać z całej czwórki. Nie jest może najszybszy, ale posiada duży zasięg rąk i nóg. Do tego jego pociski „Tiger” mogą zostać wystrzelone zarówno w pozycji stojącej jak i wtedy gdy jest przykucnięty. Natomiast  jego Tiger Uppercut (przypominający Shoryuken) świetnie kontruje ataki z wyskoku. M. Bison posiada zabójcze ataki z powietrza jak również niezwykle groźny Psycho Crusher. Zresztą każdy, kto przynajmniej doszedł do ostatniego bossa w Street Fighter II wie, że walka z Bisonem jak i pozostałą trójką do łatwych nie należy.  Sterowanie każdym z nich jak i innymi postaciami w grze jest perfekcyjne i na pewno nie jeden gracz znajdzie wśród nich swojego nowego ulubieńca.

 Podsumowując Street Fighter II Turbo, to niezwykle udane rozwinięcie rozpoczętej w „zwykłej dwójce” formuły. Tryb Turbo sprawia sporo frajdy, poprawiona oprawa audiowizualna cieszy oko i ucho, a dodatkowymi postaciami gra się naprawdę bardzo przyjemnie. Gdybym cofnął się do roku 1993 i posiadał już Street Fighter II, z pewnością sięgnąłbym po edycję Turbo. To kawał świetnej gry, która jeszcze bardziej została dopieszczona. Polecam.

Ocena ogólna

Street Fighter II Turbo

SNES

Grafika
100%
Dźwięk
100%
Grywalność
100%

Autor

Komentarze

  1. Ahhh,.. absolutny klasyk!!! Ilez godzin przy tej grze spedzilem – co prawda wersja na SNESa mnie ominela ale ostro ciuralem w wersje na Amige. Fajnie ze recenzja tej zacnej gry w koncu trafila do serwisu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.