RetroAge Recenzja, PlayStation 3 Tiny Troopers Joint Ops
RecenzjaPlayStation 3

Tiny Troopers Joint Ops

Loading

Małe ludziki z karabinami w dłoniach, zostają wysłane na terytorium wroga gdzie muszą wykonać misję, której nie powstydziłby się sam John Rambo. Pomimo tego, że śmierć dosięga kolejnych rekrutów nader często to cała gra utrzymana jest w groteskowym stylu. Pewnie posiadaczom 16stu bitów klimat wydaje się znajomy. “War never been so much Fun”? No nie tak do końca…

Skojarzenia ze słynnym Cannon Fodder, są jednak jak najbardziej na miejscu. Zresztą twórcy od samego początku powstawania Tiny Troopers nie ukrywali co było dla nich inspiracją i postanowili wykorzystać to co najlepsze we wspomnianym klasyku od Sensible Software. Kwintesencją rozgrywki jest więc dowodzenie małymi ludzikami z dużymi głowami. Dziarscy wojacy sypią z automatu po okolicy kosząc zastępy przeciwników, którzy również “cierpią” na wodogłowie, nie mniej niż nasi bohaterowie. Od czasu do czasu znajdujemy w terenie bazooki oraz granaty, które pomogą nam w starciach z większymi grupami wrogów, umocnieniami przeciwnika oraz jednostkami zmechanizowanymi. Nasi żołdacy mają tylko po jednym życiu, więc tracąc go w trakcie misji, otrzymujemy w jego miejsce nowego rekruta. Po wykonaniu zadania nasi żołnierze dostają awans. Zmiana stopnia wojskowego jest o tyle istotna, że doświadczeni żołnierze strzelają dalej i celniej. W późniejszych etapach znacznie to ułatwia rozgrywkę, dlatego strata podkomendnych boli tym bardziej im dalej jesteśmy.

Jak widać jest mnóstwo podobieństw do pierwowzoru ale w Tiny Troopers są też i nowe elementy. Jednym z najważniejszych jest odprawa przed misją. To tutaj za zgromadzoną kasę możemy ulepszyć nasz ekwipunek, poprawiając zasięg, celność oraz siłę naszej broni, wzmacniając kamizelki kuloodporne czy też obuwie zapewniające większą szybkość naszych żołnierzy. Ulepszenia można dokonywać wielokrotnie i o ile pierwsze są stosunkowo rozsądne cenowo, o tyle kolejne są coraz to droższe. Kolejna opcja to poszerzenie naszego oddziału o specjalistę których jest kilka rodzajów a możemy ich odblokować za pomocą zdobytych w trakcie misji medali (ich ilość jest stosunkowo ograniczona w całej grze). Wśród fachowców znajdziemy między innymi medyka, komandosa, członka SWAT i wielu innych. Każdy ma jakieś umiejętności bądź istotny ekwipunek, który może pomóc nam w naszej misji. Problem w tym że przystępując do walki nie wiemy który z nich najbardziej nam się przyda i zwykle trzeba zrobić jedno podejście (zakończone fiaskiem) żebyśmy wiedzieli kogo nam będzie potrzeba. Ostatnia opcja to zakup umundurowania, które może poprawić nam kamuflaż, bądź dawać jakieś bonusy punktowe np. za zakończenie misji.

No dobrze, przebrnęliśmy przez odprawę i pora ruszyć w teren. Oddział zawsze zostaje dostarczony na miejsce helikopterem i naszym zadaniem jest wypełnić rozkazy przełożonych. Cele misji są bardzo schematyczne i zwykle musimy zabić wszystkich żołnierzy wroga lub zniszczyć jego pojazdy. Czasem trafi się jakaś odmiana gdzie musimy wysadzić istotną instalację przeciwnika, ewentualnie zabić wrogiego generała, bądź eskortować fotoreporterów do punktu podjęcia. Ciekawą odmianą są od czasu do czasu misje w których wsiadamy do wojskowego Hummera i jako operator karabinu maszynowego dokonujemy eksterminacji zastępów wroga. Gra wówczas zmienia się w swoisty shooter na szynach, ponieważ pojazd sterowany jest przez sztuczna inteligencje i przemieszcza się po z góry określonej trasie a nam pozostaje jedynie celowanie i naciskanie spustu. Miła i odmóżdżająca odmiana.

Na terenie wroga natrafimy na wiele rodzajów przeciwników i tu warto zauważyć, że twórcy się postarali, gdyż oprócz zwykłych maruderów jest co najmniej kilka rodzajów bardziej ogarniętych wojaków, którzy strzelają i częściej i celniej. Do tego należy doliczyć snajperów którzy tylko czyhają aby zaliczyć headshota na jednym z naszych bohaterów, kolesi rzucających dynamitami, bądź uzbrojonych w miotacze ognia. Do tego wieże strażnicze, bunkry, transportery opancerzone, jeepy oraz czołgi. Jest więc komu odstrzelić tyłek i w tej kwestii nie ma co narzekać. W każdej chwili jeśli czujemy, że robi się gorąco to możemy poprosić o dodatkowe wsparcie. Kosztuje to krocie ale czasem nie ma innej możliwości, bo bez tego misja nie ma szans na powodzenie. Możemy zamówić zrzut granatów, bazook, nalotów lotniczych, apteczki, a nawet dodatkowego żołnierza.

Po zakończeniu kilku misji w danym rejonie mamy możliwość obejrzenia przerywników w postaci serii statycznych obrazków. Popychają one do przodu rozwój fabuły, która jest dosłownie zerowa i równie dobrze mogłaby w ogóle nie istnieć w tej grze. Łącznie do dyspozycji gracza oddano dwie kampanie oraz jedną dodatkową (stosunkowo krótką) jako płatne DLC.

Za specjalne punkty otrzymywane po przejściu plansz (im trudniejszy wybieramy poziom tym więcej ich dostajemy), odblokowują się tajne miejsca na mapie. Możemy tam walczyć z zombiakami w rozgrywce typu horda, gdzie na stosunkowo niewielkim poziomie musimy bronić się przed niekończącymi się falami wrogów. Z góry jesteśmy skazani na porażkę i naszym zadaniem jest przetrwać jak najdłużej, by tym samym osiągnąć jak najwyższy wynik punktowy. Pomogą nam w tym zrzuty zaopatrzenia oraz pojawiające się od czasu do czasu zasoby, a co kilka plansz będziemy mieli możliwość pozyskania nowego członka oddziału.

Wszystko to fajnie brzmi i być może z opisu jawi się godny następca kultowego Cannon Fodder. Niestety mimo wielu ulepszeń nie do końca wszystko tu ze sobą zagrało. Grafika jest raczej niskich lotów, a same tekstury żołnierzy potrafią ziać rozpikselowaniem. Oprawa wizualna utrzymana jest w lekko karykaturalnym stylu i dodatkowo zalatuje infantylnością. Sporo jest też statycznych obrazków, które cierpią na niską jakość wyrenderowania i kłują tym samym po oczach. Muzyczek jest kilka i nawet wpadają w ucho ale wyraźnie przydałoby się ich więcej, same dźwięki sprawiają dobre wrażenie. Twórcy w wielu miejscach silili się na humor ale zwykle słabo im to wychodzi i zakrawa o żenadę. Plansze są raczej niewielkie ale układ terenu na nich jest całkiem ok, bo często daje nawet sporą dowolność w przemieszczaniu się. Problemem jest jednak rozmieszczenie przeciwników, bo poza kilkoma wyjątkami zwykle sprawiają oni wrażenie jakby o ich położeniu decydował chaotyczny nastrój projektanta. Gra cierpi jednak przede wszystkim na problem z balansem trudności rozgrywki. Odnieść można wrażenie, że poziom wzrasta dość szybko i nasi wojacy żegnają się z życiem aż za często. Wszystko to jednak nie trwa jakoś specjalnie długo, bowiem szybko odkrywamy że kluczem jest ciągłe przemieszczanie się tak, aby wróg nie miał możliwości nas trafić.Czołgi i bunkry szybko nauczymy się eliminować bazookami. To jest ten moment w którym nasi bohaterowie, są w stanie przeżyć kilka kolejnych misji i dzięki zdobytemu doświadczeniu odskoczyć kilka stopni do przodu, stając się tym samym prawdziwymi killerami. Gra staje się więc banalnie prosta, bo to pozwala kosić wrogów z większej odległości. Im dalej przeciwnicy są od nas, tym rzadziej nas trafiają, więc nie dochodzi do resetowania mnożnika punktów i bardzo szybko zdobywamy więcej szmalu za który jeszcze bardziej wykoksimy naszych żołnierzyków. W rezultacie gra oprócz tego że prosta, to staje się też dodatkowo nudna, bo brakuje prawdziwego wyzwania. Może i da się zginąć ale mamy już uzbierane medale za które ożywimy poległych, więc to też nie jest wielka przeszkoda. Dodatkowo kieszenie pełne kasy w każdej chwili zapewniają nam zrzuty uzbrojenia, za pomocą którego dokonujemy wręcz bezkarnej rzezi na przeciwnikach. Szkoda bo jest w tej grze potencjał i niewiele brakowało do przyzwoitej gry. Wyszedł z tego jednak tylko poprawny średniak i to skierowany raczej do konkretnego grona odbiorców.

Tiny Troopers Joint Ops na platformach Playstation wspiera cross buy. Kupując grę na jedną z platform PS3, PS4 lub PS Vita, pozostałe dwie wersje otrzymujecie w pełni za darmo. Co więcej można przenosić między tymi wersjami gry swoje savy, dzięki czemu nie trzeba zaczynać rozgrywki od początku po przesiadce na inny sprzęt.   A przynajmniej tak to powinno działać w teorii, ponieważ mi osobiście nie udało się w ten sposób przenieść zapisów. Być może dlatego, że grałem spory czas po premierze i infrastruktura sieciowa Tiny Troopers została już po prostu wyłączona?

Mimo wad nie da się ukryć, że gra ma coś w sobie i jeśli jesteście wiernymi fanami Cannon Fodder oraz tęsknicie za tym klimatem to powinniście spróbować. Gra jest zdecydowanie łatwiejsza niż tytuł od Sensible Software, ale i tak dostarcza jakieś 15 godzin zabawy. Dodając do tego fakt, że Tiny Troopers bardzo często (zwykle co trzy miesiące) jest w bardzo dużych promocjach i można kupić ją w zestawie razem z DLC za mniej niż 10 złotych, to chyba fani tego gatunku nie powinni zastanawiać się zbyt długo.

Ocena ogólna

Tiny Troopers Joint Ops

PLAYSTATION 3

Grafika
50%
Dźwięk
70%
Grywalność
60%

Autor

Komentarze

  1. Ale niespodzianka, recka od Axi0mata 😉 Liczę, że to pierwszy z wielu tekstów.
    Grę pewnie warto sprawdzić, zwłaszcza w takiej cenie. Szkoda jednak,że nie wykorzystano niewątpliwego potencjału.

  2. Na Steamie teraz jest w promocji za 3 zyki – za ten pieniadz zal nie sprawdzic 😉 Odnosnie ilosci tekstow – zmieniamy konia pociagowego w zaprzegu. Jedah ciagnal serwis niemal sam przez ostatnie dwa lata, pora dac mu troche wiecej luzu… wiec odpowiadajac wprost – tak, mozna liczyc na duzo wieksza ilosc tekstow z mojej strony. Kolejny material juz lada moment 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.