RetroAge Recenzja, Wii World of Goo (Wii Ware)
RecenzjaWii

World of Goo (Wii Ware)

Loading

World of Goo to gra, która stworzona przez małe studio 2D Boy zarządziła w cyfrowej dystrybucji Nintendo – WiiWare. Tytuł ten pokazuje, że aby stworzyć świetną grę nie potrzeba dużej ekipy, ogromnego studia developerskiego i milionowego budżetu. Wystarczy kilka osób, dobry pomysł i jak zawsze szczypta szczęścia, aby pokazać światu, że można stworzyć coś wyjątkowego.

World of Goo ukazał się w sieciowej dystrybucji Nintendo na europejskim rynku 19 grudnia 2008 roku i od tamtego czasu zajmuje zaszczytne, pierwsze miejsce wśród gier wydanych cyfrowo na tej platformie. Mało tego, jest to czwarta najwyżej oceniona (wg www.gamerankings.com) gra na konsoli Nintendo Wii ustępująca tylko miejsca dwóm częściom Super Mario Galaxy oraz The Legend of Zelda: Twilight Princess – także świadczy to o wysokiej jakości kodu.

Jak można sklasyfikować ten tytuł? Moim zdaniem jako niesamowita gra logiczno-zręcznościowa, w której układamy/budujemy/tworzymy przeróżne konstrukcje z gluto-kulek. Tak, nie przecierajcie oczu ze zdumienia, dobrze przeczytaliście – będzie to recenzja o świetnej grze, w której układamy konstrukcje z „glutów”.

O co chodzi w World of Goo?
Gdy zaczynamy zabawę naszym oczom ukazuje się planeta/glob podzielona na kilka wysp (zwanych rozdziałami). Każdy rozdział zawiera przeróżnie zaprojektowane level’e. Zadaniem gracza jest zbudowanie konstrukcji (wierze, mosty i innej maści struktury), po której Goo Balls będą mogły się przemieszczać. Konstrukcje tworzy się z Goo-kulek, które muszą dojść do wyznaczonego celu – celem jest zasysająca kulki rura. Im więcej Goo Balls wykorzystamy na zbudowanie konstrukcji, tym mniej uda się ich uratować. Cała zabawa opiera się na świetnie dopracowanej fizyce i grawitacji otoczenia – dzięki czemu budowane konstrukcje bujają się na wietrze i przechylają w zależności od ilości gluto-kulek. Gdy Goo Balls w większej ilości skupią się w jednym miejscu, to obciążają budowlę. W grze zastosowano także mnóstwo innych mechanizmów rozgrywki, które nie raz sprawią, że będziecie podnosić szczękę z podłogi. Jako podpowiedź mogę tylko zasugerować, że podstawą budowania konstrukcji jest solidna podstawa, a w niektórych przypadkach odpowiednio ustawiona podpora.

Każdy level jest inny, plansze są ruchome i statyczne, a cała gra (prawie 50 leveli), jest bardzo zróżnicowana. Przeróżne mechanizmy, koła zębate, platformy, kolce, a w niektórych level’ach zwykłe oparcie się budowli o krawędź ekranu powoduje rozdrobnieniem się jej na drobne. Bywają poziomy, w których nasza konstrukcja mieści się w wirującym bębnie – przez co ciągle jest w ruchu i się obraca. Zadaniem gracza jest dojście do rury, która unieruchomiona znajduje się na górze wirującego elementu. Budowanie konstrukcji odbywać musi się z każdej strony, gdyż przewraca się ona co chwilę. Innym razem musimy zbudować most nad przepaścią z kolcami wykorzystując jak najmniej gluto-kulek. Nie będę starał się nawet opisywać kolejnych leveli, bo nie ma to sensu. Po prostu nie sposób tego wszystkiego opisać słowami – ta gra jest naprawdę zróżnicowana, a pomysły na rozgrywkę świetne. Nie tylko budowanie, ale także przenoszenie konstrukcji przy użyciu balonów, ahh – tego nie da się opisać, trzeba po prostu zagrać. Ta gra wbrew temu jak wygląda – nie jest tylko o budowaniu wież z gluto-kulek.

Jak się w to gra?
W Word of Goo gramy używając tylko WiiRemote celując w ekran. Przyciskiem A (lub B) chwytamy „gluta”, a następnie puszczając przycisk – puszczamy go. Jeśli trzymamy jakiegoś obok konstrukcji, to lekkie rysy ukazują nam jak zamontowany zostanie trzymany „gluciak”. Teoretycznie to wszystko, ot cała prostota. Jednak aby było ciekawiej Goo Balls mają różne kolory i właściwości:

Czarne – najzwyklejsze, można je ze sobą łączyć i to w zasadzie tyle.
Zielone – są chyba najfajniejsze, gdyż można je ze sobą łączyć, a później rozdzielać. Tworzyć możemy za ich pomocą liny, lub „wspinać się konstrukcją” pomiędzy dwiema ścianami tworząc rozwartą strukturę.
Bordowe – wyglądają jak „łepek zapałki”, są łatwo palne i obcować przyjdzie nam z nimi głównie w levelach, w których musimy coś podpalić. Tworzymy wtedy z nich konstrukcje dochodząc do ognia aby się zajarzyły.
Białe – posiadają podobne właściwości jak czarne, a dodatkowo są ognioodporne.
Przezroczyste – zachowują się na zasadzie kropli, można je łączyć tylko w linę, zwisają w dół i nie tworzą rozległych konstrukcji.
Żółte – są z kolcami i przylepiają się do dowolnej powierzchni.
Balony – unoszą nasze konstrukcje w powietrze.

W czwartym rozdziale poznajemy jeszcze inne, nazwałbym je „futurystyczne Goo-Balls”, ale to dlatego, że cały rozdział wygląda inaczej niż to, co do tej pory poznaliśmy. Skoro już wymieniam, to w dalszym etapie gry będzie jeszcze możliwość układania z klocków budowli, która podpierać będzie konstrukcję zbudowaną z Goo Balls. W wielu levelach natkniemy się też na grupki Goo-kulek. Jedne będą ożywione radośnie podskakując, a inne uśpione. Do tych śpiących trzeba doprowadzić/dobudować konstrukcję, aby się przebudziły – dzięki czemu będziemy posiadali więcej „materiału” do budowania/uratowania.

Warto wspomnieć o tym, że przytrzymując wciśnięty przycisk A możemy przywoływać gluto-kulki. Pomocne jest to w momentach, kiedy chcemy aby przemieściły się one w konkretne miejsce/szybciej doszły do celu lub po prostu przeszły w dolne partie konstrukcji, aby nie bujać i nie obciążać wyższego piętra.

Jeśli wykonamy zły ruch i nasza budowla się zawali, to na szczęście jest możliwość cofnięcia czasu klikając na latającego – hmmm – „motyla?”.

Po zakończeniu każdego poziomu ukazuje się zbiornik z zassanymi Goo-kulkami, oraz nasz wynik: ilość wymaganych kulek do zaliczenia level’u, ilość rzeczywiście zebranych, ilość zdobytych extra Goo Balls (czyli zdobytych ponad wymagane), ilość ruchów jakie wykonaliśmy oraz czas w jakim przeszliśmy poziom. „Statystyki” te są w zasadzie przydatne gdy będziemy starali się zrobić OCD.

OCD – Obsessive Completion Distinction Criteria
Level’e można zakończyć na OCD, czyli wymasterować je/zrobić jak najlepiej z założeniami jakie twórcy nam przygotowali. Czasem może to być zebranie określonej liczby Goo Balls, innym razem musimy level zaliczyć w określonej ilości ruchów lub w określonym czasie. Zrobienie OCD w każdym level’u daje jeszcze większą frajdę niż całe przejście gry, bo jeden czterdziesto-sekundowy poziom możemy próbować zrobić przez godzinę, a i tak nie koniecznie musi nam się to udać. Osiągnięcie OCD sygnalizuje biała flaga – to już jest wersja dla „twardzieli”- popadając w schematy nazwałbym to Challenge Mode.

Multiplayer
Tryb wieloosobowy, który wymieniany jest na różnych portalach praktycznie nie istnieje. Oczywiście jest możliwość gry w co-op’ie na dwa „Wiiloty”, tzn jedna osoba może pomagać drugiej, ale nie jest to nic konkretnego. Rodzic może pomóc dziecku, lub jakiś hardcore’owy gracz swojej casualowej partnerce :). Można też samemu grać dwoma kontrolerami, ale nie będę zdradzał wad i zalet tego rozwiązania. W praktyce w Word of Goo mogą grać trzy osoby, każda w singlu na swoim własnym profilu. Jest też forma leaderboard’u , tzn. wszystkie Goo Balls zebrane jako extra (ponad stan) z każdego levelu lądują w Word of Goo Corporation. Później możemy za ich pomocą tworzyć jak najwyższą budowlę, a na przelatujących chmurkach widzimy wynik innego gracza (reprezentuje go flaga wskazująca z jakiego kraju pochodzi i ilość kulek, które wykorzystał). Niestety nie ma żadnych nicków/ksywek, więc i tak nie wiadomo kto wykonał ów konstrukcję. W budowaniu na wysokość ogranicza nas tylko ilość zdobytych Goo-balls i grawitacja. Pomysł ogólnie jest średni, ale można potraktować ten element gry jako wyzwanie i zbudować coś imponującego.

Design
Jeśli chodzi o oprawę audio i video, to uważam ją za świetną. Muzyka dobrze wkomponowana jest w to co dzieje się na ekranie, a jej brzmienie jest zróżnicowane jak każdy level w grze. Wszystko jest w zupełności unikalne i niespotykane. Oceniając grafikę kierowałem się raczej designem świata przedstawionego. Mi się podobało i nie mogę nic zarzucić tej pozycji. Wyraźnie widać pomysł, kreatywność i umiejętności graficzne. Cała oprawa prezentuje się jak gra flashowa jakich wiele na PC, której nawet bym nie ruszył – to jednak WARTO! Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie prostej, ale później docenicie jakie to wszystko jest piękne dla oka, miłe dla ucha i rozbudowane jeśli chodzi o rozgrywkę.

Podsumowanie
Opisując Word of Goo można tylko w samych superlatywach. Bawiłem się tym tytułem świetnie i będę latami milo go wspominał. Produkt najwyższej klasy, choć w małym formacie to najlepszy w swojej kategorii. Zapamiętajcie ten tytuł z cyfrowej dystrybucji Nintendo WiiWare, bo to najlepsza gra, jaką oferuje nam ta usługa. Cena jest niestety trochę wysoka, bo aż 1500 Nintendo Points (około 46zł), ale grywalność tej pozycji zrekompensuje Wam wydane pieniądze. Bardzo POLECAM. Pozwolę sobie na koniec wspomnieć jedno zdanie z recenzji, którą przeczytałem gdzieś w Internecie. Sens wypowiedzi brzmiał mniej więcej tak: Ta gra pokazuje, że tworzenie jest bardziej miodne, niż niszczenie i zabijanie. Wspomnianym zdaniem chciałbym ukazać jak twórcy gier popadają w schematy nie tworząc niczego nowego. Word of Goo jest właśnie tym nowym, świeżym pomysłem. Jeśli nie graliście jeszcze w ten tytuł to nie graliście w nic podobnego do tej pory. Czekam na kolejny tytuł tej ekipy, zagram na każdej możliwej platformie. Wiem jednak, że przebić to co stworzyli w Word of Goo będzie im bardzo ciężko.

Ocena ogólna

World of Goo (Wii Ware)

WII

Grafika
100%
Dźwięk
90%
Grywalność
100%

no images were found

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.