RetroAge Recenzja, Saturn D no Shokutaku / D
RecenzjaSaturn

D no Shokutaku / D

Loading

Zwłoki, mnóstwo zmasakrowanych ciał… Kanibale, wampiry, wirtualne aktorki… Literka „D” zaprasza na „danie główne” – najlepszy konsolowy horror z czasów przed „Resident Evil”.

Rosnąca popularność komputerowych oraz konsolowych napędów CD w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych spowodowała powstanie nowego gatunku gier – interaktywnych filmów. Gatunek ten charakteryzuje grafika oparta na sekwencjach video (kręconych tradycyjnie kamerą, filmów animowanych lub renderowanych na komputerach/stacjach graficznych), w które wpleciono (z różnym skutkiem) elementy interakcji z widzem (graczem).

Popularny (w Kraju Kwitnącej Wiśni), nieżyjący już kompozytor oraz projektant gier Kenji Eno, do swojego pierwszego interaktywnego filmu stworzył postać Laury – wirtualnej aktorki, odgrywającej główne role bohaterek w grach „D”, „Enemy Zero” oraz „D2”. Aby trochę skomplikować sprawę, odgrywane przez Laurę postacie mają na imię również Laura, ale też podobieństwa między nimi na tym się kończą – to trzy różne osoby, z różnymi nazwiskami, pełniące różne role.

Bohaterka „D” Laura Harris jest dwudziesto-paro letnią nauczycielką z San Francisco, córką dyrektora szpitala w Los Angeles, doktora Richtera Harrisa. Matka Laury, została brutalnie zamordowana kilka lat przed wydarzeniami przedstawionymi w grze.

Akcja gry zaczyna się od masakry urządzonej przez doktora Harrisa na terenie szpitala. Zabarykadowany wewnątrz ojciec Laury chce rozmawiać tylko z córką. Po przybyciu na miejsce tragedii Laura zastaje obrazy, które będą jej towarzyszyć do końca gry – duże ilości zmasakrowanych zwłok…

Przemierzając szpitalne korytarze natrafiamy na pewnego rodzaju teleport do starego pałacyku, w którym ma miejsce cała interaktywna część „filmu”. W tej bardzo klimatycznej miejscówce nie spotkamy żadnej żywej „duszy” poza oczekującym na nas na szczycie wieży – ojcem.

„D” reprezentuje popularny swego czasu gatunek przygodówek – tych z poszukiwaniem oraz używaniem w odpowiednich miejscach przedmiotów, a także z zestawem różnego rodzaju zagadek logicznych. Ze względu na filmowy charakter gry, posiadłość możemy zwiedzać tylko w zaplanowany przez twórców sposób, poruszając się po ścieżkach obecnych w odtwarzanych sekwencjach video. Uważnie rozglądając się po otoczeniu bez problemu odnajdziemy wszystkie poukrywane przedmioty, również domyślenie się miejsc ich użycia nie sprawia większego kłopotu. Trochę większy problem mogą sprawić dwie nastawione na logiczne myślenie zagadki z „fontanną” oraz „mechanizmem zegarowym”, ale zaprawieni w bojach przygodówkowicze poradzą sobie z nimi bardzo szybko. Generalnie największych kłopotów mogą dostarczyć dwie sekwencje wymagające refleksu – gra w „jednorękiego bandytę” z sejfem, oraz sekwencja „quick time event” z mechanicznym? rycerzem. Ponieważ podczas gry Laura nie może w żaden sposób zginąć, naszym największym wrogiem jest „czas”. Rozgrywka w „D” odbywa się w czasie rzeczywistym i trwa dokładnie dwie godziny. Zegar startuje po zakończeniu intra, nie zatrzymując się przy żadnej z sekwencji video (których nie można w żaden sposób pominąć), na dodatek gra nie posiada możliwość „pauzy” ani zapisu aktualnego stanu. Zasiadając do rozgrywki z „D” musimy się przygotować na ok. dwie godziny, podczas których nikt i nic nie powinno nam przeszkadzać.

Jak już wspomniałem wcześniej, gracz musi się przygotować na dość duże ilości widoków zmasakrowanych w przeróżny sposób ciał. Po odwiedzeniu kilku pierwszych pomieszczeń możemy stwierdzić, że właściciel lubuje się w nabijaniu ciał na różnego rodzaju kolce. Nie możemy jednak odmówić mu większej pomysłowości – w jednym z pomieszczeń znajdujemy zwłoki, których lewa ręka jest zakuta w kajdany przytwierdzone do ściany, natomiast druga ręka jest zamurowana w ścianie w taki sposób, że jej dłoń znajduje się w sąsiednim pomieszczeniu zamknięta w sejfie, a na dodatek w dłoni znajduje się potrzebny nam przedmiot. Całości dopełniają takie detale jak np. kapiąca z sufitu krew.

Gra posiada cztery zakończenia – dwa „złe” oraz dwa „dobre”. Pierwszym złym zakończeniem jest koniec przeznaczonego na grę czasu – Laura teleportuje się z powrotem do szpitala. Wyboru między drugim złym zakończeniem, a dwoma dobrymi dokonujemy na samym końcu gry po spotkaniu z ojcem. Odnośnie dobrych zakończeń, o tym drugim lepiej będzie powiedzieć, że jest niejako drobnym rozwinięciem pierwszego – po napisach końcowych słyszymy enigmatyczną zapowiedź drugiej części gry („D2”) w jej pierwotnej wersji, która nigdy nie powstała. Aby zobaczyć pełne zakończenie, podczas rozgrywki musimy odnaleźć (co nie jest zbyt trudne) cztery skarabeusze wywołujące u Laury pewnego rodzaju wizje przedstawiające tajemnice jej rodziny.

Oprawę gry stanowią wyrenderowane na trzech Amigach sekwencje video. Mimo użycia niezbyt wydajnych komputerów (nawet najmocniejszej konfiguracji Amigi daleko do profesjonalnych stacji graficznych) „D” zaskakuje wysoką jakością grafiki odstawiającą o kilka długości to, co potrafiły stworzyć w czasie rzeczywistym konsole 3DO, PlayStation oraz Saturn, na które wydano tę pozycję. Ponieważ głównym pomysłodawcą „D” był muzyk i kompozytor, wysokiej jakości oprawa dźwiękowa nie jest niczym dziwnym.

Obecnie ciężko jest polecić zakup „D” – przy bardzo dużym nakładzie w Japonii, gra sprzedała się dość słabo zarówno w USA jak i w Europie, gdzie obecnie ceny osiągają zbyt duże wartości jak na oferowane dwie godziny gry. Pozostaje stosunkowo tania wersja japońska, którą spokojnie można ukończyć bez znajomości języka – ominie nas po prostu zrozumienie pewnych sekwencji fabularnych, nie wpływających w żaden sposób na możliwość ukończenia gry. Grę można przyrównać do wizyty w ekskluzywnej restauracji (pomijając fakt, iż „D” jest na swój sposób obrzydliwa i wręcz niesmaczna) gdzie przychodzimy po tzw. „doznania smakowe” a nie po to, aby się najeść.

Ocena ogólna

D no Shokutaku / D

Sega Saturn

Grafika
70%
Dźwięk
90%
Grywalność
60%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.