RetroAge Recenzja, Wii Football Up! [Wii Ware]
RecenzjaWii

Football Up! [Wii Ware]

Loading

Dawno, dawno temu, była sobie gra Sensible Soccer – wspaniała piłka kopana, którą gracze uwielbiali, a niektórzy nawet czcili niczym bóstwo. Gra to była nie byle jaka, bo mimo prostej oprawy audiowizualnej potrafiła przyciągnąć do konsol i komputerów swoją niesamowitą grywalnością. Nie ma w tym nic dziwnego, że ów tytuł mimo upływu lat nie zestarzał się zbytnio i bawi nie mniej niż przed laty. SWOS (jak się popularnie grę zwykło nazywać), stał się obiektem naśladownictwa dla innych elektronicznych adaptacji piłki nożnej. Legendarny tytuł został również wzorem dla ekipy Enjoyup Games, którzy stworzyli grę Football Up!, dostępną w usłudze WiiWare konsol Nintendo Wii. Czy podołali wyzwaniu i stworzyli hit dla następnych pokoleń? Czy może raczej jest to kolejna nieudana próba zdetronizowania dotychczasowego władcy?

Do zakupu Football Up! skłoniły mnie słowa autorów gry, którzy od samego początku nie ukrywali, że wzorowali się na znakomitym Sensible Soccer. Zachęcająca była również cena – 500 punktów to niewielki wydatek. Pytanie co otrzymujemy w zamian?

Po uruchomieniu bije po oczach mała liczba opcji i rozgrywek. Jak się zaraz przekonacie – nie jest to tylko złudzenie. W Footbal Up! nie ma wszystkiego tego, co stanowiło o sile produktu Sensible Software. Zabrakło ogromnej ilości drużyn narodowych z całego świata, bowiem w tym przypadku dostajemy zaledwie 50 ekip i to raczej tych z górnej półki. Jeśli ktoś chce zdobyć mistrzostwo świata Surinamem czy Indiami – niech zapomni o takiej możliwości. W Football Up! nawet najważniejsze rozgrywki w piłce nożnej – World Cup przybierają postać fazy pucharowej, do której trafia 8 losowo wybranych zespołów. Zero eliminacji, zero fazy grupowej, ale też i zero mundialowego szaleństwa przyznam szczerze. W Football Up! nie ma też drużyn klubowych. Chcecie zagrać Manchesterem United? A może FC Barcelona? AC Milan? Zapomnijcie! Pomyliliście adresy. Jako że brak klubów to brak również i wszystkich najbardziej emocjonujących rozgrywek w postaci Ligi Mistrzów, czy CONCACAF.

Z bólem serca przejdźmy jednak do rozgrywki. Tu jak to w piłce nożnej – ganianie za skórą po boisku. Grałoby się całkiem przyjemnie gdyby nie seria karygodnych błędów. Na start załamka – zawodnicy ani myślą się wystawiać. Biegają jak oszołomy tylko w przód i w tył (odpowiednio atak i obrona). Jeśli liczycie na to, że ktokolwiek prócz przeciwnika zainteresuje się wypuszczoną do przodu piłką to grubo się mylicie. Dodatkowo grając doskonale w obronie możemy być pewni, że komputer i tak nam wbije jakąś bramę, bowiem jego strzały z daleka (i to nawet nie jakieś wymyślne podkręcone piłki) bramkarze potrafią wpuszczać z taka finezją, że Kuszczak-Wpuszczak to przy nich prawdziwy wirtuoz piłkarskiego rzemiosła. Szmaty wpadają na tyle niemiłosierne, że niejednokrotnie odechciewa się grać.

Mało wam? Jeśli to wszystko was nie zniechęciło to teraz przejdźmy do najgorszego. Wszystkie drużyny grają IDENTYCZNIE. I to dosłownie! Mają taki sam styl gry, taki sam poziom wyszkolenia (bez względu czy to Portugalia, Anglia czy Korea Północna), oraz… takich samych zawodników (różnią się tylko tym że ci z Afryki są czarni)! Wszystko to z bardzo prostej przyczyny – żaden zawodnik nie ma imienia ani nazwiska, ani nawet swoich parametrów umiejętności. Niech was więc nie zdziwi, że mistrzostwa świata wygrywa Maroko czy Słowacja, bo wyniki meczów to czysta loteria. Żeby nie było – ostatnie rozegrane przeze mnie mecze – grając Hiszpanią z Australią dostaje po dupie 6:2, aby za chwilę zagrać Chinami z Niemcami i wygrać 4:1!!!

Wyleje też łyżkę dziegciu nad przedłużaniem połowy. Decyzja o dodaniu trzech minut może trwać nawet do 8! Innym razem doliczony czas gry może zakończyć się z precyzją zegara atomowego, mimo tego, że właśnie przeprowadzasz atak w polu karnym przy wyniku remisowym. To już jest jakieś totalne nieporozumienie.

Co więc zostało ze słynnego Sensible Soccer w tym nieszczęsnym Football Up? Przede wszystkim możliwości podkręcani piłki. Te są imponujące i serio nadają rumieńców rozgrywce. Walnięcie rogala z rzutu rożnego, lub zakręcenie piłą hiperbolki to istny miód i jeśli ktoś opanuje sterowanie – gwarantuję, że będzie z tego elementu gry bardzo zadowolony. Kolejny czynnik Sensiblowy to „klej na korasach” – nasi zawodnicy (bo przecież nie komputerowi!!!) lubią gubić piłkę w najmniej właściwych momentach, chociaż odnoszę wrażenie, że w przypadku piłkarzy gracza to raczej element losowy niż złośliwość autorów gry. Na koniec zostawiłem wślizgi, które podobnie jak w SWOSie potrafią mieć zasięg do 5 metrów. Wszystko byłoby ok., gdyby nie to, że ich skuteczność jest wręcz żenująca, a do tego 95% z nich kończy się odgwizdaniem faulu, nierzadko też kartką.

Na osobny akapit zasługuje rozgrywka multiplayer. Tu jest całkiem nieźle – można grac do czterech graczy zarówno w trybie kooperacji jak i przeciwko sobie. Ten drugi przypadek jest najciekawszą formą gry, albowiem nie mamy tu do czynienia z „wszechmocnym” komputerem, który omija prawa fizyki jak się tylko da. Rozgrywka na dwóch i więcej graczy jest bardzo fajna, szczególnie ze względu na możliwość pociskania futbolówki do bramki przeciwnika po wyśrubowanych trajektoriach lotu. Tryby multiplayera są więc w Football Up! zdecydowanie godne uwagi, żeby nie powiedzieć „jedynym sensownym”.

Grafika – nędza. Ludziki są na poziomie nintendowych Mii (którymi nota bene też można grać) – tak mi się przynajmniej wydaje, bo na boisku brak zbliżeń, a z daleka gówno widać. Może i wzór z którego twórcy Football Up! czerpali (ponoć garściami), nie był najpiękniejszy (w końcu wydano go na początku lat 90tych ubiegłego wieku), ale nie oznacza to, że można olać wszystko jak leci. Menu biedne, opcje tragiczne, kilka kolorów na krzyż. Na boisku nie jest już aż tak źle jak w menu, ale nie określiłbym tego nawet poziomem średnim.

Dźwięk – to dwie ekstremalnie krótkie melodyjki w menu zapętlone w kółko, plus kilka odgłosów kopnięć, stęków, jęków i okrzyków na boisku. Fatalnie wypada publika, która jednostajnie „szumi” i od czasu do czasu śpiewa swoją jedną jedyną przyśpiewkę, która to za n-tym razem potrafi tylko i wyłącznie zirytować gracza.

Lista błędów i niedoróbek w Football Up! jest tak długa, że chyba nie sposób wymienić wszystkich w tak krótkiej recenzji, a dłuższej pewnie nikt i tak nie chciałby czytać. W zasadzie na plus można zaliczyć tylko dwie rzeczy. Pierwsza z nich to świetnie dopracowane podkręcanie piłki, które sprawia, że jednak chce się spędzić z tym tytułem trochę czasu i walnąć kilka nieziemskich brameczek, których nie powstydziliby się ani Lionel Messi ani Christiano Ronaldo. Druga to fakt, że w końcu w usłudze WiiWare, w ogóle pojawiła się jakaś gra o tematyce piłki nożnej. Podsumowując, odnoszę wrażenie, że twórcy gry powiesili sobie za wysoko poprzeczkę. Wzorowali się na Sensible Soccer sprzed niemal dwóch dekad, ale chyba za mało z tego hitu zaczerpnęli, aby Football Up! stał się równie mocnym tytułem. Gra jest dokładnie tyle warta, ile kosztuje, dlatego nie polecam, ale też i nie odradzam. Mimo kiepskiej oceny średniej pod tą recenzją nie przeczę – gra ma jakiś tam swój urok i da się w nią grać tyle tylko, że na tle legendy wypada blado. Główny target to prawdopodobnie świeżo upieczeni posiadacze Wii, którzy zaraz po zarejestrowaniu konsoli będą mieli do wydania właśnie 500 punktów w Wii Shopie, a wśród gier w tej cenie jest to prawdopodobnie jedna z najciekawszych pozycji. Znając jednak życie, większość graczy pyknie w nią z 10-20 razy i zapomni o niej na zawsze.

Ocena ogólna

Football Up! [Wii Ware]

WII

Grafika
30%
Dźwięk
30%
Grywalność
50%

Autor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.