RecenzjaCommodore 64

Rogue 64

Loading

Roguelike to stosunkowo niszowy gatunek, który był popularny głównie w latach 80tych. W ostatnich latach rogaliki jednak przeżywają drugą młodość, wiele gier (głównie indie) czerpie garściami z rozwiązań przypisywanych głównie temu typowi gier i w połączeniu z nowymi rozwiązaniami odnoszą spory sukces. Wśród tych świeższych tytułów znajdziemy jednak niezwykle interesującą pozycję Rogue64 na Commodore 64, która wyróżnia się zaskakująco wysoką grywalnością.

Rogue64 wita nas świetną i klimatyczną stroną tytułową i od początku daje o sobie znać charakterystyczna ścieżka dźwiękowa. Gracz z tego miejsca może zapoznać się z instrukcją jak grać ale też od razu rzucić się w wir rozgrywki. Jako śmiałek trafiamy do podziemi naszym zadaniem jest znalezienie jak największej ilości skarbów, a także nie dać się zabić. Jest to niewątpliwie spora odmiana w stosunku do klasycznych roguelike’ów, gdzie zwykle gramy tak długo aż zginiemy, tylko po to by zacząć przygodę od nowa. W przypadku Rogue64 mamy do pokonania osiem poziomów, gdzie na końcu czeka na nas boss. Każda z plansz jest tworzona losowo w momencie wejścia do niej. Jest to niewielki labirynt składający się z komnat w rozmiarze 5×5 pól. Układ ścian w danym pomieszczeniu, jak również to co w nim znajdziemy również są generowane losowo. W odnalezieniu się w labiryncie pomaga nam mapa poziomu cały czas widoczna na ekranie, tak samo jak nasze statystyki, ekwipunek jak i główne okno rozgrywki. Poruszamy się w systemie turowym o jedno pole w pionie lub w poziomie. Na każdym z poziomów odnaleźć musimy klucz, który otwiera przejście do dalszego etapu. Po drodze zbieramy skarby powiększające nasz wynik punktowy. Znajdziemy również mikstury, które modyfikują nasze statystyki. Co ciekawe o ile zielony wywar zawsze odnawia w pełni nasze zdrowie o tyle te czerwone i niebieskie mają zawsze losowy efekt ustalany w momencie rozpoczęcia nowej gry. Na naszej drodze napotkamy również potwory, których jedynym celem jest dopaść nas za wszelką cenę. Początkowo są to małe stworzenia, ale każdy kolejny poziom wprowadza nowe coraz groźniejsze istoty, jak nietoperze, skorpiony, węże jak również inne fantastyczne stworzenia. Każdy kolejny napotkany wróg jest coraz groźniejszy i zadaje wyraźnie większe obrażenia. Trzeba więc umiejętnie operować znalezionymi miksturami oraz pamiętać gdzie co zostawiliśmy, bo plecak na przedmioty jest niewielkich rozmiarów, więc nie da się zebrać wszystkiego. W przypadku gdy w komnacie trafimy większą ilość wrogów należy unikać kontaktu z dwoma jednocześnie i umiejętnie manewrować pomiędzy ścianami tak aby przeciwnicy nie uzyskali przewagi. Gra początkowo wydaje się trudna, ale wystarczy kilka rund aby poznać prawidła rządzące rozgrywką i umiejętnie wykorzystać przewagę jaką dają znalezione mikstury. Warto pamiętać też, że zabijanie wrogów nie jest niezbędne do ukończenia poziomów i czasem lepiej z unikać konfrontacji z niektórymi przeciwnikami. Rogue64 szybko okazuje się grą bardzo przyjemną do której z chęcią wraca się żeby pyknąć rundkę czy dwie, szczególnie że sama gra nie jest zbyt długa i można ją ukończyć całą dosłownie w kilkadziesiąt minut.

Oprawa graficzna na pierwszy rzut oka wygląda na stosunkowo oszczędną. Każde pole jest tylko jednokolorowe ale za to gra działa w wysokiej rozdzielczości przez co obraz jest zdecydowanie wyraźniejszy. Tym samym nasz bohater jak i wrogowie składający się dosłownie z garści pikseli, przedstawieni są schematycznie. Wiadomo, że możliwości Commodore 64 w kwestii doboru kolorów są o wiele większe, ale tutaj twórcy zdecydowali się jednak iść w większą ilość detali. Domyślam się też, że w ten sposób twórcy odwołali się do klasycznych roguelike’ów, które właśnie były zrobione w podobnej formie i oparte o system znaków a nie kolorowy tryb graficzny jako taki (który tak naprawdę też jest trybem znakowym ale bardziej skomplikowanym w obsłudze). Ocenę za grafikę podwyższam jednak za bardzo ładne obrazki na stronach tytułowej, z Game Over i kończącej rozgrywkę. Ścieżka dźwiękowa jest świetna i wpada w ucho. Cieszą charakterystyczne dźwięki jakie wydobywane są z Commodorowego układu SID. Utwory są tak dobre, że po kilku rundach z pewnością już tak utrwalą się w głowie, że nie da się ich pomylić z żadnym innym.

Gra oprócz stosunkowo ascetycznej oprawy graficznej ma w zasadzie tylko jedna wadę którą są tylko jedne podziemia składające się z zaledwie ośmiu poziomów. Z jednej strony mamy losowość plansz więc przy każdym podejściu układ ścian i rozkład pomieszczeń będą inne. Nie zmienia się jednak oprawa graficzna, nawet kolory pozostają te same. Mamy przez to wrażenie powtarzalności, co w połączeniu ze stosunkowo szybkim przemieszczaniem się pomiędzy kolejnymi komnatami sprawia, że łatwo pogubić się co gdzie się znajduje. Chciałoby się jednak czegoś więcej i trochę urozmaicenia. Tak czy inaczej grywalność jest stosunkowo wysoka i jest to chyba jeden z najlepszych rogalików jakie pojawiły się na przestrzeni ostatnich lat, a już na pewno na platformach 8-bit.

Rogue64 wydany został w 2021 roku (najnowsza wersja 1.03 pochodzi z 2022).

Strona twórców gry gdzie można znaleźć linki do zakupu gry w wersji cyfrowej i fizycznej:

Rogue64 dostępna jest również na konsoli Evercade EXP i VS jako jedna z ukrytych gier – aby ją odblokować należy w menu przejść do opcji SECRET i jako hasło podać STONE.

Twórcy obecnie pracują nad ulepszoną i rozwiniętą wersją Rogue64, czyli grą Roguecraft dla komputerów Amiga .

Ocena ogólna

Rogue 64

Commodore 64

Grafika
40%
Dźwięk
80%
Grywalność
80%

Screenshoty
Zdjęcia/Skany
Gameplay

Autor

Komentarze

  1. Całkiem przyjemna gra i nawet spodobała się młodemu (lvl12). Jak dla mnie na przenośnym Evercade,w grze jest za małe pole właściwej gry przez co niewiele widać – po podłączeniu pod TV jest już w porządku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.